|
Powakacyjne spotkanie DKK miało miejsce we wrześniu, a skupione było wokół złożonej, ambitnej powieści szwajcarskiego pisarza Pascala Merciera (a właściwie Petera Biernego) pt. „Nocny pociąg do Lizbony”. Autor mierzy się w lekturze z problemem niemożności poznania drugiego człowieka, ale także samego siebie.
Nie wszystkim czytającym lektura „przypadła do gustu”. Jak same panie określały – ciężko było przebrnąć przez 376 stron na których Marcier kreśli życiowy portret Raimunda Gregoriusa – skutkiem czego było odkładanie książki.Jeszcze inne osoby czuły rozczarowanie, gdyż spodziewały się w niej portugalskich smaczków. Jednak panie znudzone lekką rozrywką miały możliwość wyruszyć na poszukiwanie strawy dla ducha i im właśnie odłożenie książki sprawiało trudność.
Jak zwykle – rozbieżność gustów czytelniczych, opinii. Z jednej strony słowa zachwytu, uznania dla autora i jego dzieła – z drugiej dezaprobata.
Zachęcamy jednak do sięgnięcia po tę książkę - motywacją zaś niech będzie recenzja jaką wystawiła Agnieszka – nasza Klubowiczka.
„Zwyczajny golf, znoszona marynarka ze skórzanymi łatami na łokciach, wypchane sztruksowe spodnie, wąskie pasmo włosów wokół potężnej łysiny, siwiejąca broda w białe ciapki nadające mu zaniedbany wygląd(…)”, szeroka, kwadratowa twarz obleczona w ciężkie okulary, które w Lizbonie zamienił na lekkie, eleganckie o wąskich, czerwonych oprawkach. Tak widzieli Raimunda Gregoriusa studenci oraz ludzie, których mijał na co dzień. Bo Gregorius był zwyczajnym, szarym mieszkańcem Berna o wielkiej wiedzy i inteligencji, wykładowcą języków klasycznych. Codziennie przemierzał drogę do gimnazjum przechodząc przez most Kirchenfeld, aż pewnego dnia na tym moście spotkał kobietę, która jednym słowem: ”Português” odmieniła całe jego dotychczasowe życie. Jednocześnie, natrafiając w tym samym dniu na książkę Amadeu Inacio de Almeira Prado, Rajmund postanawia wyjechać nocnym pociągiem do Lizbony.
Od tego momentu powieść staje się podróżą w nieznane. Rajmund za cel stawia sobie poznanie Prado. Słowa, jakie „sczytuje” Gregorius z małej książeczki „Czerwone cedry”, przenikają jego ciało i umysł sprawiając, że postępuje poniekąd nieracjonalnie. Porusza się po omacku, trafia na sporadycznych ludzi, którzy nakierunkowują
gona członków rodziny Amadeu. Spotyka między innymi 90-letniego antykwariusza Victora Coutinho, Jorze`a O`Kelly – bliskiego przyjaciela Prado, Adrianę – siostrę Prado, czy Stefanię Espinhosę – niespełnioną miłość pisarza. W tle powieści przesuwa się, jak na scenie teatralnej, cała rewia postaci, które w jakiś znaczący sposób wpłynęły na losy Amadeu. Pascal Mercier stworzył spójną całość ludzkich osobowości, która otwiera przed czytelnikiem kopalnię tego, co w poszczególnym człowieku tkwi. Nie chodzi bowiem o to, co widoczne, ale to, co zmysłowe i efemeryczne.Gregorius stopniowo poznaje losy nieżyjącego już Amadeu, wkracza
do niebieskiego domu, w którym kiedyś Prado leczył ludzi, zaznajamia się z chłodną Adrianą. Ta, ciagle tkwi w przeszłości, snuje się po opuszczonych pokojach, szukając brata, który może lada chwila wrócić z wizyty lekarskiej. W teraźniejszości porusza się jak lunatyczka, co sprawia Raimundowi znaczny dyskomfort. Jak bowiem rozmawiać z kobietą, która na poły nie żyje, a tkwi w tym świecie? Jak nie urazić jej delikatnej struktury? Bo, jak napisał Prado „Świat jest sceną, która czeka na to, żebyśmy odegrali na niej ważne i smutne, śmieszne i nieznaczące dramaty naszych wyobrażeń. Jakże poruszająca i i urocza idea! I jakże nieunikniona!”
Gregorius wchodząc „w buty Amadeu” staje się jakby jego odzwierciedleniem. Patrząc w lustro mógłby stwierdzić bez pardonu, że on i Prado to jedna osoba. Wszelkie wątpliwości, jakie Amadeu przerzucał na karty papieru stanowią jednocześnie wątpliwości samego Raimunda. Problemy rodzinne, egzystencjonalne, poszukiwanie prawdy i tego, co człowiekowi przypisane – spójne wątki, które zbliżają obu panów ku sobie. Mercier stworzył mistrzowskie studium psychologiczne, nakazujące czytelnikowi zastanowić się także nad sobą, nad swoim jałowym wnętrzem. Bo gdy odrzucimy ból, śmierć i wzniosłość, a także religię i szczęście, to pozostanie nam „poezja pojedynczego życia”, naszego życia. I nie zgłębimy jej dopóki targać będzie nami wiatr wątpliwości. Pascal Mercie napisał przepiękną powieść dla tych, którzy jak Amadeu de Prado „pochłaniają książki, linijka po linijce, strona po stronie, a po przeczytaniu nie zostaje w niej żadna litera. Połykają nie tylko sens, ale nawet farbę drukarską”. Bo ksiązka nie zostawia czytelnika obojętnym. Ona czaruje i sprawia, że zaczynamy inaczej myśleć oraz postrzegać siebie, jako osoby myślące i żyjące teraźniejszością. Nawet uchwycenie własnej sylwetki w witrynie sklepowej sprawia, że coś w nas ewoluuje. Pojawiają się pytania, o które tak prosił zarówno Amadeu, jak i autor „Nocnego pociągu…” Bo pytania skłaniają do poszukiwań, a te do odkrycia swego bogatego wnętrza. I mimo, że,jak twierdził Prado „błogosławieństwem jest, że nigdy się nie dowiemy”, pociechę stanowi wykonanie pierwszego kroku. Prywatnie dodam, że smaku powieści dodaje towarzystwo „nieograniczonej ilości herbaty, czerwonozłotej mocnej assam” w zasięgu ręku.
Agnieszka Kusiak
Zapraszamy na następne spotkanie – 25 października - godz. 17.00.
Tym razem dyskusja o książce pt. „Taki piękny dzień” – pióra włoskiej pisarki
Melanii Mazzucco.
„…Kobieta, która próbuje odzyskać swoje życie. Policjant, który nie potrafi pogodzić się
z końcem swojego małżeństwa i obsesyjnie myśli o byłej żonie, dzieciach, utraconej rodzinie. Ich dzieci - zagubione i rozdarte. A obok dwudziestoletni chłopak owładnięty marzeniami o lepszym świecie. I od lat chroniony przez policjanta przegrany senator, który nie zdaje sobie sprawy, że jego rodzina też się rozpada. Wokół Rzym, od peryferii po pałace władzy. Praca, szkoła, marzenia. Całe życie skoncentrowane w jednym dniu…”
Zapraszamy do udziału w spotkaniach DKK.