Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

Deklaracja dostępności

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Kalendarz wydarzeń

Pon Wto Śro Czw Pią Sob Nie
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31        

Zapytaj bibliotekarza

DKK w Rzeszowie

Margaret Atwood, Renee Nault Opowieść podręcznej – wersja graficzna (komiks) - recenzja

29-06-2022

Margaret Atwood, Renee Nault Opowieść podręcznej – wersja graficzna (komiks)

 

Podczas jednego ze spotkań Dyskusyjnego Klubu Książki Komiksowej zadaliśmy sobie pytanie jaki sens ma przekładanie już istniejącego dzieła na kanwę komiksu? W większości doszliśmy do wniosku, że powieść graficzna powinna być utworem samodzielnym. Może czerpać inspiracje z innych wytworów kultury, ale „rysunkowe przepisywanie” istniejącej książki jest mozolne i nieposiadające większego znaczenia. Raczej jawi się to jako znak chciwości naszych czasów. Rozszerzamy istniejące uniwersum danego dzieła poprzez tworzenie filmów, seriali czy właśnie komiksów, bazując na znanym i już docenionym świecie przedstawionym, aby zarobić na jego popularności. Nie można jednak zgodzić się z tym w przypadku komiksu autorstwa Renee Nault z 2019 roku, która narysowała go i pokolorowała na podstawie głośnej powieści Margaret Atwood, Opowieść podręcznej.

 

Wydana w 1985 roku antyutopia wybitnej kanadyjskiej pisarki stała się fenomenem. O słuszności tego miana świadczy między innymi fakt wariacji przekładowej dzieła na wiele innych podmiotów kulturowych. Serial telewizyjny nakręcony na podstawie książki Atwood zdobył wielki poklask oraz liczne wyróżnienia. Powieść stała się także inspiracją do wielu publicznych wypowiedzi, nie tylko związanych ze światem feminizmu. W końcu, powstał również komiks, czyli temat poniższej recenzji.

 

Dlaczego? Po co stworzona została ta powieść graficzna? Nie lepiej po prostu sięgnąć po książkę, czyli podstawowe źródło przesłania Atwood? Czy nie była to prymarnie chęć zarobku na cudzym pomyśle? W tym przypadku absolutnie nie. Pomijając już fakt, że na wartość komiksu niewątpliwie wpłynęła sama Atwood, pisząc do niego scenariusz opierając się na swej powieści. Kreska kanadyjskiej artystki Renee Nault nie tylko wiernie koresponduje z myślą pisarki, nie jawiąc się jedynie jako marketingowa karykatura powieści. Jest także swoistym przekładem dla wzrokowców, fanów świata komiksów oraz ogólnie pojętej popkultury. Powieść graficzna powstała po to by jeszcze więcej osób zainteresowało się fabułą Opowieści podręcznej. To nie ukazanie problemu pod innym kątem, to wierne odzwierciedlenie w kolejnej formie tego co chciała nam przekazać Atwood, które otrzymało jej pełne błogosławieństwo. A co pragnęła zakomunikować wybitna pisarka? Problem zniewolenia człowieka przez system. Pozornie nie ma tu równości i obiektem niewoli są kobiety. Nic bardziej mylnego. Kobiety w świecie zaprezentowanym w powieści oraz komiksie cierpią najbardziej przez codzienność reżimowego, totalitarnego Gileadu. Jednak i mężczyźni tracą wolność. Atwood tłumaczy to w sposób metaforyczny. U Nault widzimy wyraźnie te kajdany narzucone przez system. Kreska wręcz tłumaczy zawiłości wirtuozerii słowa Atwood. Intuicyjnie rozpoznajemy emocje, każdy grymas, spojrzenie, w końcu dostrzegamy sugestywność kolorów, które u pisarki były ukryte w tekście, a u rysowniczki wręcz wybijają się na pierwszy plan. Nasuwa się twierdzenie, że dzięki kresce oraz barwom, dzieło jest łatwiejsze do rozszyfrowania pod względem przekazu. I to w klarowny sposób wyjaśnia nam zasadność powstania komiksu. To nie tylko kopia dzieła Margaret Atwood, to też jego analiza i tłumaczenie.

 

Skupmy się zatem na tym tłumaczeniu. Komiks to obraz tworzący historię (statyczny acz ruchomy gdy podążamy wzrokiem chronologicznie za kolejnymi panelami). Renee Nault maluje nam go przede wszystkim kolorem i stylem. Jasne jest przedstawienie barwy ubioru poszczególnych grup społecznych oraz co oznaczają. Suknie podręcznych są czerwone niczym krew, która daje życie (grzesznice, mające rodzić dzieci dla państwa). Suknie żon są niebieskie, ponieważ to kolor niebios, kojarzony chociażby z Matką Boską – bo rzeczywistość Gileadu jest mocno wyznaniowa. Jednak Renee Nault idzie dalej. W komiksie dostrzegamy na przykład, że pudełko papierosów, które pali pobożna żona uprzywilejowanego Komendanta, a potem oferuje je Fredzie jest czerwone tak jak ubiór wymienionej podręcznej. Kolizja światów - zapewne zamierzona. I ponownie – wspomniany Komendant zaprasza swą „niewolnicę” do gry w Scrabble, których pudełko, tak samo jak innych planszówek w jego szufladzie, również jest czerwone. W powieści Atwood papierosy i gry są symbolem wolności, a także kontaktem dla Fredy ze światem przeszłości, z którego została wyrwana. A wyżej od niej postawieni w hierarchii Gileadu żona i mąż posiadają przedmioty naznaczone barwą krwi. Czerwone jak suknia podręcznej, sugerujące że osoby z pozoru gloryfikowane w społeczeństwie są grzeszne, tęskniące za przeszłością. Spójrzmy dalej – od tego szczegółu do ogółu (odwrotnie do przyjętych zasad dedukcji literackiej). Prostota stylu Nault nieco ożywia się gdy dostrzegamy motyw kwiatów. Te występują nie tylko w pokoju Fredy, ale także istnieją jedynie dla domyślnego odbiorcy komiksu, w rogach arkusza jako ozdobnik. Największą, jeśli nie jedyną pasją żony Komendanta są właśnie kwiaty. To kolejny symbol wolności, tym razem takiej jaką nie da się okiełznać do końca. W każdym z nas tkwi jej pragnienie, nawet w sercu wiernej gileadzkiej „arystokratki”. I to ponownie jest znak łączący ze sobą kobietę – podręczną i kobietę – czcigodną żonę. Jednak są to przykłady trudniejsze do wychwycenia. W minimalistycznej scenografii Nault bardziej oczywiste w autorskim podszepcie są natomiast znacząco zaprojektowane ulice Gileadu, umieszczone w kontrze do świata Fredy sprzed zniewolenia. Zauważmy jak kolorowe są budynki miasta nie totalitarnego, a jak bure, szare są domy gileadzkie. Pojawiają się także azjatyccy turyści, ludzie spoza granic reżimu. Bogactwo barw i wzorów ich ubioru najlepiej świadczy o indywidualizmie, radości, nieskrępowaniu, w końcu składającej się na to wszystko wolności.

 

Oceniając styl Renee Nault należy zauważyć, iż przypomina malowanie akwarelami. To również ma znaczenie dla fabuły. Wszystko jest jak sen, upłynnione w wodzie, jakby niedługo miało zniknąć, rozproszyć się, rozmyć. Czy to dlatego, że mamy do czynienia ze wspomnieniami narratorki opowieści? To co znajduje się w jej pamięci jest rozmazane, a i potencjalny odbiorca nie może przecież wyraźnie wyobrazić sobie cudzych wspomnień? Może to być również pozytywna w swoim wydźwięku wiadomość, że świat Gileadu, potwornego reżimu, jak każdy układ polityczny i społeczny, kiedyś przeminie. Żadna dyktatura nie trwa wiecznie, choćby zbudowana na fundamencie religii. Gilead upadnie, rozpłynie się w dziejach przeszłości, pochłaniając ze sobą setki, tysiące nieszczęśliwych obywateli, którzy stracili życie w czasie jego przemocowej świetności. To smutne, marne, ale i pełne nadziei, że wszystkie przykre wspomnienia ludzkości są jak akwarela – wyblakłe, rozmazane, a każdy reżim nietrwały.

 

Wracając jednak do sposobu rysowania emocji postaci – grymasów, spojrzeń, o których recenzja wspomina wcześniej. Dostrzegamy w nich przede wszystkim albo pasywność przechodzącą w apatię, albo udrękę. Kobiet – inkubatorów oraz mężczyzn – wojenne mięso armatnie. W tej rzeczywistości wszyscy są beznamiętnie zniewoleni. Tylko dzieci jeszcze swoimi niewinnymi minkami ukazują emocję zdziwienia, zagubienia w tym dziwnym świecie (co widzimy patrząc na niewinną twarzyczkę córki Fredy). Ciekawym przypadkiem, a jednocześnie wiele wyjaśniającym, jest Komendant i jego mimika. To również człowiek zniewolony, choć mężczyzna, choć wysoko postawiony. Symbolizuje on człowieka, który nie doznaje już uciech zdobywania. Kobiety? Również. Niedosyt w powieści jak i w komiksie jest konsekwencją braku zaspokojenia w społeczeństwie kobiet-niewolnic. Wilk już nie poluje na zająca. Nie dostaje go także niczym przemieloną karmę w misce. Pożywienie jest wkładane drapieżnikowi wprost do gardła. Brak smaku, za to możliwość zakrztuszenia. Kojarzy się to wręcz z intymną przemocą nie tylko w stosunku do kobiety ale też i mężczyzny, także tracącego kontrolę nad swym ciałem. Rola przedstawicieli płci męskiej w świecie książki i komiksu jest jasna. Zbyt jasna. Mężczyzna na stanowisku nie stara się o stabilizację więzi rodzinnych, nie potrafi spłodzić dziecka, nie musi zdobywać żony, kochanki, partnerki. On ma traktować siebie instrumentalnie dla państwa, jako ojca-męczennika przyszłych obywateli, którego żona nie daje owoców narodzin, a kobietę-podręczną widzi jako maszynę, robota do rodzenia, zapewniającego jej odkupienie. Komendant jednak nie chce być świętym męczennikiem, jest także niezainteresowany posiadaniem „maszyny”. On chce narzędzi, którymi może operować tak jak sam zechce (m. in. artefakty przeszłości; czasopisma, przybory do makijażu). Stąd grymas irytacji, który dostrzegamy na jego twarzy za pośrednictwem kreski Nault. Mężczyzna pragnie zdobyć swoją podręczną, nie mieć ją na własność. A, że Freda nie może mu odmówić, traci atrakcyjność jako rzecz posiadana. Komendant zmienia się zatem w manipulatora i pod zasłoną dobroci oraz chęci komunikacji, tak naprawdę stosuje grooming – narzędzie zawoalowanego przymusu. Bawi się kobietą jak kot myszą – bo tylko w ten sposób czuje się wolnym w państwowej kontroli dotyczącej również jego. Próby odnalezienia choć krzty wolności przez kobiety i mężczyzn to kwintesencja Opowieści podręcznej, choć sami ją sobie zabieramy tworząc codzienne oraz polityczne reżimy. Nawet bogate operowanie słowem przez Atwood nie ukazuje tej zależności tak dobitnie jak rysunki wykonane przez Nault. Wybitność pisarki nie jest tutaj umniejszana. Wręcz przeciwnie – oryginalne dzieło jest skomplikowane w swej pełnej wymowie. Zatem znowu, mamy tu przypomnienie czym jest komiks w tym przypadku. Wyjaśnieniem i analizą, a także przekazem, który może trafić do szerszej rzeszy odbiorców. Czemu jest to tak ważny aspekt, powtarzany jak zwrotka w tej recenzji? Bo Opowieść podręcznej to przestroga, która musi być jak najlepiej zrozumiana, tłumaczona na jak najwięcej sposobów – film, serial, komiks itd. Aby każdy miał do niej poznawczy dostęp. Czasem nie wystarczy powiedzieć iż dotykanie palcem ognia grozi poparzeniem, by zniechęcić od zranienia się. Czasem trzeba to pokazać na przykładzie, wkładając w ogień choćby piórko czy kawałek papieru. Widzisz co dzieje się z tymi przedmiotami prawda? Tak samo jest z komiksem. Nie tylko czytasz, ty widzisz co Atwood chciała ci przekazać dzięki talentowi rysowniczemu Renee Nault. Tym właśnie jest powieść graficzna. To pełnokrwisty przekaz myśli i wyobrażeń autora, nic dodać nic ująć. Idealna forma do brutalnego, bo naocznego tłumaczenia trudnej rzeczywistości słowa.

 

Coraz mniej osób w dzisiejszym świecie czyta. Może warto zgodzić się zatem na kompromis w czasach, w których odbiorcę przyciąga przede wszystkim obraz? Sięgnijmy po komiks, następnie po książkę. Małymi kroczkami trenujmy zdolność pojmowania. Może wtedy będzie nam łatwiej oswoić się z tekstem - zrozumieć co ważnego autor miał na myśli pisząc powieść. Opowieść podręcznej jest niewątpliwie dziełem wpisującym się w tę ideę. Komiks kojarzony z popkulturą powinien częściej tłumaczyć literaturę piękną, by umożliwić każdemu zbliżenie się do niej nie tylko na poziomie zrozumienia, ale również przyjemności czytania. Finalnie osiągnęła to Renee Nault, rysując graficzną wersję antyutopijnej powieści Margaret Atwood.

Sylwia Wierzbińska

moderatorka DKK

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: