|
Spotkanie DKK odbyło się 2 marca 2022 r., wzięło w nim udział 9 klubowiczek.
Przedmiotem dyskusji była książka "Dżozef".
To było pierwsze spotkanie klubu DKK w Nowej Dębie z prozą Jakuba Małeckiego. Część pań nie przeczytała książki uznając, że to fantastyka. Dla pozostałych lektura “Dżozefa” była interesującym doświadczeniem, jedna z pań przeczytała książkę nawet dwa razy.
Akcja powieści toczy się w szpitalu. W sali przebywa czterech pacjentów: Maruda - smutny człowiek, który najbardziej na świecie nienawidzi samego siebie, Kurz - widać było po nim kunszt i doświadczenie człowieka, który w młodości musiał rwać dupy jak szczaw, narrator Grzegorz - młody dresiarz z warszawskiej Pragi i Czwarty - facet w stu procentach prawdziwy. I to właśnie on jest głównym bohaterem powieści. Cały czas czyta książki Josepha Conrada, a w momentach szaleństwa zmienia się w Korzeniowskiego i dyktuje Grzegorzowi swoją ostatnią powieść. Ta powieść to historia jego życia. To opowieść o jego największej tajemnicy. Opowieść o Stanisławie Baryłczaku, który pewnego dnia zorientował się, że przez całe życie nie żył, że wiecznie czegoś się bał, nie korzystał z niczego, zmarnował całą młodość. Czwarty całe życie zmagał się z niezasłużonym cierpieniem jak poddawany próbie Hiob. Mały Stasio zobaczył w drewnianym pieńku uwięzionego Kozła Drewniaka i postanowił go uwolnić, to znaczy wyrzeźbić za pomocą scyzoryka. Od tamtej pory Drewniak nieustannie go prześladował nazywając Głupcem. Odpuszczał tylko wtedy, gdy Stanisław zajęty był czytaniem. Jedna z czytelniczek, która wiele lat mieszkała na Pradze, doceniła trafność obserwacji autora dotyczących mieszkańców praskich blokowisk. Inną z kolei poruszył los Stasia, nadwrażliwego dziecka, któremu nikt nie poświęcał uwagi, oprócz wuja alkoholika. Poczucie izolacji i odcięcia od świata, jakiego doświadczają bohaterowie powieści przebywający w szpitalu, też pokryło się z przeżyciami części czytelniczek. “Dżozef” to opisanie prawie całego życia Stanisława Baryłczaka. Mały Stasio jak Głupiec z kart Tarota rusza w drogę. Sam nie wie dokąd zmierza, ani co go spotka. Na końcu powieści, gdy uwalnia się od lęku, z którym się zmagał, już wie że podróż Głupca dobiegła końca. Zyskał nowe spojrzenie na świat. Zyskał pewność siebie i wie jak przeżyć ostatni etap wędrówki.
Każdy wie, ale dopiero w ostatniej chwili. Umierając, doświadczamy tego tego objawienia, wiedza spływa na nas niechciana i przytłaczająca. Mogliśmy zrobić to czy tamto, trzeba było spróbować czegoś wielkiego, nie powinniśmy marnować się tu czy tam, siedzieć pół życia przed telewizorem, rozumiesz. Wiemy, ale na wszystko jest za późno. A żeby wiedzieć już dziś, potrzebujesz sześciu złotych albo karty bibliotecznej.