|
"19 razy Katherine" Johna Greena - recenzja Emilii Wrażeń
Pierwsze książki autorstwa Johna Greena przeczytałam ponad 2 lata temu i od tamtego czasu chętnie wracam myślami do opowiedzianych przez niego historii. Styl i szyk pisania, jakim autor się posługuje, przypadł mi do gustu od samego początku przygody z jego lekturami. Żadna z nich mnie nie zawiodła, za to uświadomiły mi wiele ważnych rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Dziś jednak skupię się na książce zatytułowanej „19 razy Katherine” Johna Greena, którą poznałam i przeczytałam w odstępie kilku lat od czasu, gdy jako dwunastolatka chętnie sięgałam po jego powieści. Colin Singleton to, jak nazywają go rodzice, cudowne dziecko ze znacznie wyróżniającymi się zainteresowaniami na tle innych nastolatków. Chłopak uwielbia układać anagramy, od najmłodszych lat czyta po czterysta stron książek dziennie, a na dodatek biegle rozmawia w 11 językach. Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy jako dwulatek przeczytał na głos fragment gazety, którą pochłonięty był jego ojciec. Rodzice zaczęli jeździć z nim po różnych psychologach, aby dowiedzieć się, jaka rzecz stoi za sprawą tak wysokiej inteligencji, ujawnionej w tak wczesnym wieku. Co ciekawe, Colin gustuje wyłącznie w dziewczynach o imieniu Katherine. W całym swoim nastoletnim życiu miał ich aż 19, a każda go rzuciła. Związki te trwały zazwyczaj kilkanaście dni, w odróżnieniu do K-19, z którą był najdłużej, bo prawie rok, a rzuciła go w dniu ukończenia szkoły średniej, łamiąc serce Colina. Zdruzgotanego chłopaka postanawia wyciągnąć w podróż po Stanach Zjednoczonych jego najlepszy przyjaciel Hassan - zabawny nastolatek o arabskim pochodzeniu, który nie do końca poważnie podchodzi do wyznawanej wiary Islamu. Nie spodziewają się, że oględziny grobu austro-węgierskiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda mogą zmienić przebieg ich wyprawy. Dodatkowo Colin postanawia opracować Teoremat o zasadzie przewidywalności Katherine, który pozwoli mu przepowiedzieć, kto w związku będzie Porzuconym, a kto Porzucającym. Uważa, iż przedstawiony schemat zaoszczędzi ludziom czasu na starania się o relacje, których koniec wydaje się oczywisty poprzez wyliczenia Teorematu.
Cała historia młodych mężczyzn oraz ich nowych przyjaciół, pomimo dosyć przewidywalnej fabuły, przedstawia problemy i rozmyślenia współczesnych nastolatków. Chęć osiągnięcia czegoś ważnego w życiu, dzięki czemu człowiek zostanie zapamiętany nawet po swojej śmierci, zagubienie i niewiedza kim tak naprawdę się jest, to jedne z najważniejszych poruszanych tematów w książce. Miłość, przyjaźń i więzi rodzinne towarzyszą bohaterom od pierwszej do ostatniej strony powieści, pokazując jak wielkie znaczenie mają one podczas dorastania każdego z nas. Myślę, że John Green nie zawiódł swoich wiernych fanów. Według mnie, nie jest to najlepsza książka tego autora, jednakże wciąż jest dobra i na czasie.
W lutowym spotkaniu DKK dla młodzieży udział wzięło 8 osób, w tym dwie nowe klubowiczki.