|
Dziewczęta z Mallard
20 kwietnia 2022 roku odbyło się kolejne spotkanie członków Dyskusyjnego Klubu Książki. przedmiotem naszych dyskusji była książka Britt Bennet „Moja znikająca połowa”.
Książka jest opowieścią o życiu w czasach podziałów rasowych. Życiu w małym miasteczku, Mallard, w którym żyją ludzie o białej skórze ale pochodzący z czarnoskórych rodów. To miasteczko enklawa. Jego ideą jest naznaczenie różnic rasowych. Poza miasteczkiem biali nie pozwalają im zapomnieć skąd pochodzą a czarnoskórzy (nawet gdy mają jasną karnację) mają stosować się do zasad segregacji. Przez wygląd nie nabywa się „białych” praw. Wystarczy jeden czarnoskóry przodek i już jesteś „czarny”. To miasto dziwaków jak opisuje je bohaterka.
Główne bohaterki, bliźniaczki, to białe (o jasnej skórze) kobiety o czarnych korzeniach. Przez to, że wychowały się w takim miasteczku mają kompleks białości. Są zbyt białe na życie w tym miasteczku a mając takie korzenie są dzielone rasowo poza nim. Tam rasa i kolor skóry ma znaczenie. Nastolatki mają jednak swoje marzenia. A aby je spełnić trzeba uciec z miasteczka, którego sama nazwa już jest stygmatem. Ucieczka staje się faktem ale życie sióstr dzieli się na dwie skrajne historie. Jedna żyje powoli ze spokojnym sumieniem i z pokorą przyjmuje to co przynosi jej los. Druga decyduje się na życiowy va bank- postanawia ukryć swoje pochodzenie i żyć życiem jakie prowadzą biali. Odcina się od wszystkiego i wszystkich. Tylko czy można wyrzec się swoich korzeni, rodziny, wspomnień? Czy można wyrzec się swojej drugiej połówki? Siostry bliźniaczki? Najbliższej osoby związanej najmocniej, bo więzami tej samej krwi. Rodzice, rodzeństwo to najbliżsi, najważniejsi. Ale siostra na dodatek bliźniaczka to jak jedna dusza w dwóch ciałach, to lustrzane odbicie, to porozumienie bez słów, jedna myśl. A jednak można ukryć swoje plany przed najbliższą osobą. Zniknąć, zerwać więzy i zacząć nowy rozdział. Tylko czy wtedy żyje się naprawdę? Bez oglądania się wstecz? A jeśli nowe życie buduje się na kłamstwie to co to za życie…
Autorka stopniuje emocje przez co książka pochłania uwagę czytelnika. W opinii klubowiczów wciąga swoją historią. Będąc europejczykami nie do końca znamy amerykańskie realia gdzie kolor skóry miał ogromne znaczenie. Niewyobrażalnym zaś jest zbudowanie życia, małżeństwa, macierzyństwa na kłamstwie. Owszem kłamstwo też ma swoje różne oblicza. Małe, codzienne kłamstewka ma na koncie każdy z nas. Ale kłamstwo z premedytacją co do pochodzenia, uśmiercanie całej rodziny w opowieściach nikomu nie mieści się w głowie. Rodzina, siostra bliźniaczka zostały poświecone na rzecz statusu społecznego. Wszystkie wspomnienia jakie miała były podzielone na pół, bliźniacza więź jest wyjątkowa ale jednak nie warta tego co daje status i kolor skóry. Książka pokazuje czy można wyrzec się siebie i najbliższych tak całkowicie. Bo jak mówi bohaterka „najtrudniejsze jest podjęcie decyzji, reszta to tylko logistyka”…