|
Jak poślubić wampira milionera – recenzja książki
„Jak poślubić wampira milionera” to arcyzabawny i wciągający debiut powieściopisarski Kerrelyn Sparks. Książka rozpoczyna szesnastotomowy cykl: „Miłość na kołku” opowiadający o perypetiach „odczarowanych” członków wampirzej społeczności. W Polsce ukazujący się dzięki wydawnictwu Amber.
Roman Draganesti wydaje się być ideałem mężczyzny. Jedyną skazą na jego wizerunku jest fakt, że jest przywódcą klanu wampirów. Shanna to młoda stomatolożka. Niestety, ale pewne wydarzenia z przeszłości nie pozwalają jej na rozwój kariery. Czy wzajemne zauroczenie tych dwojga pokona wszelkie przeciwności losu? Czy para ma szansę na spełnienie i szczęście?
Wbrew pozorom to powieść inna, niż wszystkie romanse paranormalne, z którymi mieliście do czynienia! Dowcipna, posiadająca wciągającą fabułę, pełna akcji, łamiąca konwencje, nieźle napisana… Pisarka odsłaniając przed czytelnikiem kolejne karty swojego pomysłu, umiejętnie manewrowała między zabawną komedią i trzymającą w napięciu akcją, które przeplatała gorącymi scenami romantycznymi. Sparks po mistrzowsku kreuje swoich niezwykle charakterystycznych bohaterów, którzy prowadzą ze sobą ogromnie błyskotliwe wymiany zdań. Nie oszukujmy się fabuła jest dość przewidywalna, ale to jest konieczne jeżeli chodzi o ramy gatunkowe romansu paranormalnego. Czytelnicy przecież oczekują, że bohaterowie pokonają wszelkie trudności na drodze do „… i żyli długo i szczęśliwie”.
Powieść jest napisana lekkim stylem, który trafi do większości czytelników. Narracja prowadzona z perspektywy narratora 3-osobowego to strzał w dziesiątkę. Co więcej, od samej historii dosłownie nie można się oderwać! Wszystko jest bardzo wartkie, watki się ze sobą doskonale łączą, nie ma rozwleczonych momentów zawierających, bezsensowne rozmyślania bohaterów nad uczuciowymi rozterkami, jak chociażby w „Zmierzchu” S. Meyer czy książkach E. L. James…
„Jak poślubić wampira milionera” zdaje się być powieścią bez wad. Sama historia ma ich bardzo niewiele. Mogę jej jedynie zarzucić, że nie jest równa, gdyż komediowo-akcyjny początek, wejście w akcje i pierwsza połowa książki są o wiele lepsze od jej końcowych rozdziałów zdominowanych przez wątki romantyczne. Mam również zastrzeżenia, jeśli chodzi o polskie wydanie tej publikacji: miejscami w dialogach brakowało myślników, pojawiały się liczne literówki – panie odpowiedzialne za korektę nie popisały się, zupełnie jak w przypadku (już u innego wydawcy) cyklu: „Kroniki Jaaru” Adama Fabera… Wszystkich, którzy zdecydują się sięgnąć po „Jak poślubić wampira milionera” czeka dobrze skrojona, pełna humoru i wielu interesujących wątków lektura.
W lipcowym spotkaniu DKK udział wzięło cztery osoby.