|
„Ja diablica” Katarzyna Berenika Miszczuk
Przeczytałam kolejną książkę pani Miszczuk. Tym razem nieco starszą, bo „Ja diablica” ma już 11 lat i chyba wiem co jest problemem w jej twórczości. Po pierwsze – pani Katarzyna pisze głównie romanse. I w porządku, to nie jest nic złego. Z tym, że rozpisanie tego romansu jest nudne i bez tego napięcia. Beleth po prostu zakochuje się w Wiktorii niemal od pierwszego wejrzenia. To znaczy, najpierw tylko podoba mu się fizycznie, a potem z kapelusza żywi do niej głębsze uczucia (a muszą być naprawdę głębokie, bo jest gotowy zabić swojego rywala w walce o jej serce). Po drugie, historia jest osadzona w świecie fantastycznym. Mamy bardzo ciekawy pomysł, w którym po śmierci dusze wybierają czy chcą trafić do Nieba czy Piekła, a zadaniem anioła i diablicy jest przekonanie zmarłego do wyboru ich miejsca. I to zapowiada się naprawdę ciekawie. I nawet dobrze się zaczyna, opisując jak Wiktoria tuła się po Piekle, do złudzenia przypominające urząd, próbując skompletować dokumenty. A potem wszystko trafia szlag, skupiamy się na nudnym trójkącie miłosnym albo na imprezowej Kleopatrze i z każdym rozdziałem jest coraz więcej niejasności i bzdur w kreacji świata. Eh.
Wniosek: pani Miszczuk ma naprawdę dobre pomysły, których nie potrafi przelać na papier. I naprawdę żałuję, bo to wszystko ma potencjał.
Recenzja Gabrieli Snopkowskiej.