|
Listopad pod znakiem książek wartych powrotu.
„Dobre czy złe [książki] pomagają oszukać czas” (Stephen King) Członkom leskiego DKK udało się w listopadzie oszukać czas dzięki wyłącznie dobrym lekturom: debiucie powieściowym Delii Owens oraz eseistyce uznanej już Olgi Tokarczuk.
„Mokradła to nie bagna. Mokradła to przestrzeń wypełniona światłem, gdzie trawa wyrasta z wody, a woda płynie ku niebu. Jej strumienie suną powoli, niosąc słoneczną kulę do morza, a długonogie ptaki – jakby stworzone do lotu – unoszą się z niespodziewaną gracją pośród wrzasku tysiąca gęsi śnieżnych”. Wśród dzikiego i nieprzeniknionego krajobrazu dorasta mała dziewczynka Kya, zwana Dziewczyną z Bagien. Kiedy na trzęsawisku znaleziono ciało młodego człowieka mieszkańcy automatycznie zwracają się przeciwko niej. Kim jest i czy naprawdę jest winna?
„Gdzie śpiewają raki” to jednak nie kryminał. To opowieść o wielkiej samotności i szukaniu bliskości z drugim człowiekiem, inności i poszukiwaniu miłości. Śledzenie losów bohaterki było dla klubowiczów silnym doznaniem emocjonalnym. Rzeczywistość, w której dorastała jest tak inna od świata, który znamy i w którym dba się o dzieci. Liczne opisy przyrody czy nazwy ptaków padające na kartach książki – autorka jest zoologiem i ma na swoim koncie publikacje naukowe o florze i faunie Afryki – o dziwo nie działały na niekorzyść odbioru (kilku klubowiczów miało negatywne doświadczenia w tym zakresie). Na pewno wielu czeka już na będącą w toku ekranizację.
„Czuły narrator” Olgi Tokarczuk to zbiór kilkunastu esejów i wykładów, w skład którego wchodzi też mowa noblowska autorki. „Kryterium wyboru było zaskakująco proste: to musiały być dla mnie teksty ważne”. Słowem, które spaja wszystkie teksty zawarte w zbiorze, jest ‘czułość’. Czułość do świata i miłości do literatury. Autorka zabiera czytelnika za kulisy swojego pisarstwa ale i własnych idei, opisuje jak powstawały „Księgi Jakubowe” oraz „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Odsłania siebie opowiadając o swojej miłości do literatury, ekologii, zwierzętach i niepokoju, związanego z kierunkiem, w jakim zmierza świat. Choć jedna z klubowiczek nazwała obcowanie z książką prawdziwą ucztą intelektualną, to nie wszystkich przekonały zaprezentowane teksty; doceniono jednakże piękną polszczyznę oraz błyskotliwy, erudycyjny styl z dużą dozą humoru. I przede wszystkim piękną okładkę projektu Joanny Concejo. Jednomyślnie uznano jednak lekturę za dobry początek dla zaczynających przygodę z twórczością noblistki.
Następne spotkanie na pewno będzie równie emocjonujące, ale niestety dopiero w styczniu. Czekamy!
(AR)