|
DKK powraca po przerwie!
Lescy miłośnicy literatury spotkali się we wtorek, by porozmawiać o dwóch – jak okazało się w trakcie dyskusji – skrajnie różnych książkach. Jeśli zatęsknię Anny Ficner-Ogonowskiej stanowi świetny przykład tzw. literatury kobiecej. Główną bohaterkę, czterdziestoletnią Ankę, poznajemy w kiepskim dla niej momencie życia – ma złamane serce. Na użalanie się nad sobą nie pozwoli jej jednak najlepsza przyjaciółka Mańka. Urlop w Chorwacji wywróci jej życie Anki do góry nogami i przyniesie wiele niespodzianek. Czy uda jej się jeszcze znaleźć miłość?
Wśród członków klubu autorka znalazła wielu sympatyków, których ujął motyw wieloletniej przyjaźni i pokazanie, że człowiek może być samotny nawet wśród ludzi. Książka mimo dość sporej objętości czyta się szybko. Nie brakło jednak głosów polemicznych: „Literaturę tego typu trzeba lubić i chcieć po nią sięgnąć. Ja nie lubię, przyznaję się bez bicia”.
Pierwsza osoba australijskiego pisarza Richarda Flanagana wzbudziła skrajne emocje i to nie tylko ze względu na konkluzję, że „dobry pisarz musi mieć brudne ręce...”. Innym z powodów był fakt, że trudno było klubowiczom polubić bohaterów: oszusta Siegfrieda Heidla i początkującego pisarza Kifa Kehlmana, który dostaje propozycje napisania jako ghostwriter autobiografii tego pierwszego. Tyle że brak chęci współpracy z jego strony zmusza Kifa do zadania sobie pytania, dlaczego został wybrany i jak daleko jest w stanie przesunąć dla kariery granice moralności? Flanagan podkreśla w wywiadach, że książka powstała w oparciu o jego własne doświadczenia. Obok przedstawienia relacji bohaterów, pyta w niej o istotę literatury, prawdy i kłamstwa, opowiada o żmudnym procesie twórczym i mechanizmach funkcjonowania rynku wydawniczego. W opinii uczestników spotkania powieść była przegadana i momentami nużąca, choć docenili ciekawy pomysł, który sprawił, że chciało się wiedzieć, co z tego wyniknie. Ale zakończenie wcale nie okazało się dla czytelników satysfakcjonujące. „Lubię przesłania w jakiś sposób budujące. Tu nie można takiego znaleźć” – podsumowała jedna z klubowiczek, podkreślając jednak, że nie sposób odmówić autorowi świetnego stylu. Spotkanie DKK upłynęło jak zwykle w świetnej atmosferze sprzyjającej swobodnej wymianie myśli i poglądów. Klubowicze wyrazili szczerą nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie, by comiesięczne zebrania DKK na stałe wróciły do harmonogramu imprez bibliotecznych. Oby tak było!