|
Małgorzata Czyńska „Nie opuszczam rąk. Rozmowa z Leonem Tarasewiczem”
Żeby poznać malarza, trzeba zobaczyć, najlepiej w oryginale, jak najwięcej obrazów i instalacji. Aby zgłębić człowieka w malarzu, trzeba z nim być, posłuchać, zobaczyć w kontekście jego codziennego życia i pracy. Te wszystkie wartkie strumyczki, które zasilały jego sztukę i talent, zlewając się w jeden nurt, trzeba odkrywać w krajobrazie dzieciństwa, ludziach i zdarzeniach kształtujących najpierw młodego adepta sztuki, a potem dojrzałego świadomego siebie artystę. Dla nas czytelników, i jak sądzę dla wielu koneserów oraz wielbicieli sztuki Tarasewicza, pracę odkrywcy i przewodnika wykonała autorka i rozmówczyni Małgorzata Czyńska.
Sądząc z tonu i toku rozmowy jest to dialog zaprzyjaźnionych osób, które mówią szczerze i zadają pytania, wprawdzie z taktem, ale dotykające spraw intymnych, bo przecież własna twórczość to dla artysty sprawa najintymniejsza. Tarasewicz nie uchyla się od odpowiedzi, z własnej inicjatywy dorzuca wiele barwnych anegdot, informacji, opinii. Chce się słuchać i uczestniczyć w tej rozmowie. Osobowość artysty formatu Tarasewicza jest fascynująca, jak zawsze, kiedy obcujemy z człowiekiem tak wielu światów, nieszablonowym, usytuowanym w dwóch kulturach – polskiej i białoruskiej, i w różnych środowiskach, gdzie hartuje się i określa własna osobowość i własne odpowiedzi na podstawowe egzystencjalne pytania.
Autorka z dużą sprawnością, taktem i umiejętnością niuansowania prowadzi swego rozmówcę i nas – czytelników, przez meandry życia i twórczości malarza, pozwala poznać motywy, sens tej pracy tak, że pozostaje już tylko zaspokoić ciekawość i pójść na wystawę Tarasewicza. Przy okazji poznamy trochę faktów oraz problemów z życia mniejszości białoruskiej w Polsce, bo to jest sprawa bardzo istotna dla artysty i w pewien sposób także kształtująca jego widzenie sztuki.
Przeczytałam tę książkę z dużą przyjemnością. Z pewnością jest to pozycja ważna dla miłośników sztuki Tarasewicza, ale także dla każdego czytelnika zainteresowanego malarstwem polskim, przede wszystkim dlatego, aby zobaczyć to malarstwo w szerszym kontekście kulturowym. Nie zawsze docenia się i rozumie, że sztuka i w ogóle kultura, najpiękniej, najpełniej rozkwita tam, gdzie najwięcej różnorodności i bujnego życia, gdzie mieszają się wątki, języki, pieśni i kolory. Takie łąki kwitną najbujniej, najbardziej kolorowo, co akurat w wypadku Tarasewicza sprawdza się wręcz dosłownie w jego obrazach.
Stanisława Czernik DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle