Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

BIP WiMBP

Biuletyn Informacji Publicznej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rzeszowie

Licznik odwiedzin

Stronę odwiedzono:
27107532 razy

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

Współpraca z

Współpraca z

Współpraca z

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

 

Deklaracja dostępności

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Kalendarz wydarzeń

Pon Wto Śro Czw Pią Sob Nie
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31        

Zapytaj bibliotekarza

fb WiMBP

 

DKK w Strzyżowie

Wiesław Myśliwski: "Ucho Igielne"

24-04-2019

Wiesław Myśliwski "Ucho Igielne" 

 

Nawet najbogatsza autobiografia nie jest materią na literaturę. W ogóle wierność wobec własnej autobiografii – jakakolwiek wierność wobec rzeczywistości – ogranicza wewnętrzną wolność, wyobraźnię. Wszystko to jest tylko materią, ale żeby ta materia poddawała się kształtowaniu, to musisz do niej mieć dystans, chłód." Powyższe stwierdzenie, wyrażone przez Wiesława Myśliwskiego w jednym z wywiadów, to jedna z kluczowych wskazówek, która może pomóc nam czytelnikom w odbiorze twórczości 87-letniego, obdarzonego dzisiaj ogromnym autorytetem, nagradzanego laurami, wielkiego pisarza. Inspirująca rola biografii pozostaje jednak niezaprzeczalna. Wymieńmy kilka migawkowo potraktowanych informacji z życia pisarza: Krótkie przedwojenne względnie zasobne dzieciństwo, groza wojny, narodziny młodszej siostry Grażyny, wczesna śmierć ojca, ogromna dzielność matki, kolejne przenosiny, najwcześniejsze seanse filmowe w towarzystwie mamy, zachwyt brzmieniem orkiestry Glena Millera, młodzieńcza, gorąca miłość i trwające do dzisiaj małżeństwo z Wacławą. Tej biografii dramaturgii dodało represyjne utrącenie marzeń o studiach inżynierskich (mino zdanych egzaminów) i wymuszony okolicznościami wybór diametralnie innej drogi życiowej. Paradoksalne z dzisiejszej perspektywy niezdecydowanie wobec studiowanej polonistyki zamieniło się w powołanie, które zaprowadziło twórcę na szczyt literackiego Olimpu. Wspierająca żona pozostała pierwszym recenzentem kolejnych książek męża. Narodziny syna umocniły pisarza w postanowieniu, że całe życie będzie pracował na etacie, ponieważ literatura jest wyłącznie jego osobistym ryzykiem. Nie może ponosić tego ryzyka jego rodzina. Praca w wydawnictwach zaowocowała bezcennym doświadczeniem. Zacytujmy pisarza: "Regiony” dały mi wielkie doświadczenie językowe. Większość chłopskich zapisów, które ratowaliśmy, pochodziło z epoki, kiedy kultura chłopska z kultury mowy przechodziła w kulturę pisma. Nie miała ona świadomości pisma i przenosiła w pismo całe struktury mowy. W wielu dokumentach możesz to śledzić naocznie. Nam, którzy jesteśmy wykształceni w piśmie, nawet mówimy pismem, trudno sobie wyobrazić, jak mogła wyglądać kultura mowy, w której człowiek nie zna pisma. „Regiony” pokazały mi, że mowa nie zna granic, że wolność mowy jest nieskończona. Napisałem nawet kiedyś, że chłop, we wszystkim niewolny, w jednym był wolny: w języku. Pisał tak, jak mu dyktował dom, serce, fantazja. I to była dla mnie wielka lekcja: literatura musi się brać z mowy, a nie z pisma. (...) Nie chodzi o to, żeby literatura powtarzała struktury mowy, ale żeby czerpała z ducha mowy. Bo mowa ma swojego ducha. " W innej wypowiedzi stwierdza: "Dzielę literaturę na dwa segmenty: literatura idei i literatura języka. To są dwie odrębne definicje literatury i ja jestem wyznawcą literatury języka. Ona zawsze jest o tym samym: o człowieku, o różnych wariantach egzystencji ludzkiej. Literatura języka chciałaby dociec, kim my w zasadzie jesteśmy, w świetle tych wszystkich strasznych doświadczeń wielu wieków i tysiącleci. To jest jej stała udręka. A literatura idei to jest literatura fabuł, intryg, tego, co wykłada tradycyjna teoria literatury. Język jest dla mnie wszystkim. Kiedy siadam do pisania książki, to naprawdę – może ktoś mi wreszcie w to uwierzy – nie wiem, o czym będzie książka. Mam pewne intuicyjne przeświadczenie, czuję książkę. Drobnymi fragmentami ją sobie wyobrażam, ale nie potrafię zdefiniować, czym ona będzie. Nawet kiedy ją napiszę, to nie wiem, czym ona jest. Pisarz nie musi mieć świadomości literackiej. Powiedziałbym, że ona jest nawet przeszkodą. Kiedy siadam do pisania, to muszę zrzucić z siebie wszystko to, co wiem o literaturze. Muszę nie wiedzieć nic o literaturze, a nawet ideałem byłoby, gdybym nie wiedział, że istnieje coś takiego jak literatura. W związku z tym książki moje są improwizacjami." Nad kolejnymi książkami Myśliwski pracuje w sposób bardzo specyficzny. Do biurka zasiada dopiero gdy osiąga odpowiedni dystans, swoisty stan naiwnej bezradności. Towarzyszy mu ulubiona muzyka. Pisze ołówkiem, wymazuje nieudane fragmenty, stale szuka właściwych zdań i przepisuje po wielokroć. Wyrzuca całe wersje i pisze rzecz od początku, poprawia bez końca. Po ostatecznym przepisaniu na ulubionej, wiekowej maszynie nadal dokonuje dalszych adnotacji. Gdy książka zostaje wydana, pisarz potrzebuje odcięcia się od niej, swoistego zapomnienia, dłuższej przerwy, odpoczynku pośród zwykłych, codziennych zajęć, pragnie zwyczajnie pożyć ignorując rytm świata zewnętrznego. Trudno namówić pisarza do wypowiedzi na temat tego co już napisał. Wolałby unikać interpretacji własnej twórczości. Za najlepsze treści uważa te, które niejako same wypłynęły z niego podczas pisania. Zapytany o to, o czym jest najnowsze dzieło "Ucho igielne", odpowiada, że nie wie o czym, albo, że o wszystkim. Konstrukcyjnie powieść jest rodzajem nieustannego dialogu z samym sobą, ma charakter swoistego śledztwa przeciwko sobie. Większość scen nabiera wymiaru surrealistycznego, metafizycznego, niosącego coś znacznie bardziej doniosłego wbrew pozornej zwyczajności. Przesłuchujący młodzieńca milicjant wygłasza coś, co objaśnia zasadę nieustannego ciągu pytań, odpowiedzi, kolejnych pytań i wątpliwości: "(...) człowieka należałoby przez całe życie przesłuchiwać i o różnych porach dnia i nocy. I kiedy młody jest, i kiedy już stary, i porównywać jego zeznania. Zrywać w nim ciągle pamięć, aż przestałby być pewny samego siebie, czy to on, czy nie on, czy pamięta siebie, czy tylko wydaje mu się, że pamięta. Bo ważniejsze jest nie to, co mówi, lecz co skrywa". Rodzi to poczucie niepewności, tymczasowości, bezustannego zawieszenia, oczekiwania: "gdyby nie to „na razie”, jako że na razie nigdy się nie kończy. Wszystko jest na razie. Jesteśmy młodzi na razie, jesteśmy wolni na razie i w ogóle jesteśmy na razie." Tok rozmyślań i wspomnień swobodnie meandruje, wydaje się być chaotyczny, bezładny, jakby oderwany, uniesiony ponad zbytnią detaliczność opisów. Tytułowe Ucho Igielne, realnie istniejące miejsce związane z młodością pisarza, pełni tutaj rolę magicznej maszynerii, która swobodnie, zaskakująco przenosi Uwagę narratora w czasie i przestrzeni, w kolejne światy realne i nierealne. Obrazy, jak w kalejdoskopie przepływające w kadrze wspomnień, na krótki moment uzyskują wyrazistość, detaliczną sugestywność niosącą smak minionych emocji. Chwilę później konkretne szczegóły redukują się, ostrość zanika, napływają co raz to nowe, niekończące się ciągi refleksji, pytań, przypuszczalnych odpowiedzi, wahań. Nasza wiedza o narratorze pozostaje fragmentaryczna, wręcz szczątkowa. Prawdziwy zachwyt wzbudza precyzyjny, piękny, prosty, klarowny język wiodący filozoficzną gawędę o niełatwych, ponadczasowych problemach. Podczas lektury bezustannie podziwiamy niezwykłą celność diagnoz, soczystość fraz ujmujących w słowa paradoksy poznawcze. Zacytujmy kilka spośród bogatego zbioru sentencji: "Kto wie, czy wojny nie są jedyną dostępną terapią na nasze namiętności, nienawiści, jedynym zadośćuczynieniem za wszystkie nasze klęski, niepowodzenia, niespełnienia?", "Współczesność to nie historia, to walka o historię, gdyż każdy chciałby się wznieść na jej szczyt. W średniowieczu miałby pan do czynienia z dawno umarłymi, co jest warunkiem prawdziwej historii, z ich umarłymi lękami, cierpieniami, ambicjami, z umarłą rozpaczą, śladami po nadziejach. Nie musiałby pan nikomu współczuć, nikogo fałszywie chwalić czy ganić. Bezinteresowna epoka, piękna epoka, gdyż piękno jest zawsze bezinteresowne.", "(...) potomkowie chłopów pańszczyźnianych restytuują dzisiaj feudalizm. (...) Czy jest to tęsknota za niewolą czy pragnienie zemsty?", "Co by mówić, to człowiek widocznie jest z plasteliny, bo inaczej by tego wszystkiego nie zniósł. Przystosowanie jest bowiem warunkiem istnienia. Jeśli człowieka nie stać na to, płaci najczęściej cenę, która jest ponad jego miarę.", “Co z tego, że świat jest niepewny? Zawsze był niepewny, a ludzie się rodzili. Jakby na przekór wojnom, rewolucjom czy wzajemnym wyrzynaniom się.”, "Przeszłość zawsze się podporządkowuje obecnie przeżywanej chwili.", "Miałem obowiązki jedynie wobec siebie. Niestety, okazało się, że to nie wolność, lecz samotność.", "Sny wiedzą dużo więcej o nas, niż my sami o sobie wiemy. Bo cóż my wiemy? I to, co wiemy, czyż nie jest jedynie błądzeniem za sobą?", "Próbowałem sobie nieraz wyobrazić babcię w wieku wnuczki. Wyobraźnia nie była jednak w stanie zamienić starości babci na młodość wnuczki.", "Bruderszaftem jeden drugiemu jakby uchylał drzwi do swojego życia.", "Gdy przypominam go sobie po tylu latach, ze smutkiem myślę, że będziemy niedługo czytać po polsku ze słownikiem w ręku. Jego słowa widziało się, nie tylko słyszało. Miało się wrażenie, że ze słów tworzy świat, nienaśladowany, niepowtarzany za kimś, niczym wielobarwne malowidło, na które się patrzyło, kiedy opowiadał, a nawet w którym widziało się i siebie, towarzyszącego mu w wędrówce przez ten jego świat, bo słowa nieraz tak wciągają w czyjeś życie, choćby nie wiadomo jak odległe od naszego.". Ojciec narratora w ostatnich latach życia "coraz bardziej zbliżał się do milczenia oddalając się od słów". W innym miejscu narrator "obwożony jest po nic już nieznaczących miejscach „pierwszych razów". W centrum uwagi pozostaje pojedynczy człowiek, jego unikalny los, zwyczajne sprawy, problemy, potrzeby, lęki, wątpliwości, ograniczenia, marzenia, tęsknoty, niespełnienia, wspomnienia. Miłość, temat odwieczny, przewija się nieśmiało, przesycony żalem za niespełnieniem, za niewyrażonym uczuciem. Po latach pozostają tylko pojedyncze słowa i niedopowiedzenia, gesty, wyobrażenia. Wyśnionej dziewczynie przypadła niewycieralna etykieta "Żydówka" - tylko dlatego, że opisała kiedyś w szkolnym wypracowaniu tragiczny los sąsiadów Żydów. Za sprawą Ucha Igielnego stary narrator bezustannie konfrontuje się z młodą wersją samego siebie. Obaj tęsknią do tej samej dziewczyny. Jednak ich czasy biegną w przeciwną stronę. Nie mogą się porozumieć, wymienić pamięcią przeżyć, zdobytą wiedzą, doświadczeniami. Z wiekiem zderzamy się ze względnością pamięci i prawdy, z niepewnością ciągłości losów. Budujemy obraz swojego życia ze złudzeń, przeinaczeń. "Człowiek odkrywając swoją obecność na świecie, jeszcze się wszystkiemu dziwi, a zdziwienie to korzeń pamięci. Niestety, wraz z latami korzeń usycha, tak że w końcu nic nas już nie dziwi.". Po latach ujawniają się kłopoty z ustaleniem prawdy, być może będzie to prawda uznaniowa. Życie to w zasadzie nasiąkanie cudzymi opowieściami, bycie w zasłyszanych słowach, powielanie historii, które przytrafiły się innym. Uzmysławiamy sobie wzajemne przenikanie się pamięci. Owa wspólna pamięć, po skonfrontowaniu, rodzi niepewność: "Nie pamiętam tylko, czy to był jeszcze jego sen, czy już mój". Przez karty "Ucha Igielnego" defiluje długi, barwny, różnorodny korowód postaci. Każdej z nich towarzyszy plastyczna przypowieść, anegdota wydająca się być unikalną, niepowtarzalną. A przecież takie historie zdarzały się już po wielokroć innym ludziom, w innym czasie, w innym miejscu. Dlatego też czas i miejsca akcji pozostają niedookreślone, często nabierają cech symbolu, np. "dawna dzika, zielona dolina, której już nie ma". Powaga, dramatyzm sytuacji od czasu do czasu przełamywane są nutą wyrafinowanego humoru, ironii, komizmu, farsy, błazenady, odkryciem kolejnego paradoksu poznawczego. Literacka treść i forma "Ucha Igielnego" noszą znamiona arcydzieła. Nie oczekujmy finałowego podsumowania, poczucia osiągnięcia kresu tej wędrówki. Intelektualna dekonstrukcja, której jesteśmy świadkami w tym dziele czyni nas bogatszymi o pokaźną kolekcję emocjonalnych przeżyć, diagnoz i przemyśleń wielkiego pisarza. Rzeczy nienazwane nie istnieją w ludzkiej świadomości, są poza ludzkim horyzontem poznawczym. "Co zostaje z życia? Opowieść. Jesteśmy, póki opowiadamy siebie. „Życie człowiek nosi w sobie. Nie opowie, to go nie ma”. 

Jakub Leśniak DKK przy BPGiM w Strzyżowie

Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: