Stronę odwiedzono:
27107108 razy
|
Zatracić się w tańcu do szaleństwa
O tym co sztuka daje a co zabiera? i na ile artyście wolno przesuwać granice etyki? rozmawialiśmy na podstawie książki Ewy Stachniak „Bogini tańca” i filmu Darrena Aronofsky’ego „Czarny łabędź”. Sukces często opłacony jest rezygnacją z siebie, chorobą a nawet życiem. Przykładem tego są postaci pierwszo i drugoplanowe z pozornie odległych światów jak Rosja przełomu wieków – ojczyzna Wacława Niżyńskiego i Ameryka doby telefonów komórkowych – Niny Sayers, bohaterki filmu Aronofsky’ego. Łączy ich pasja i perfekcja, które są w ich pojęciu wynikiem ciężkiej i żmudnej pracy. Obydwoje źle znoszą porażki, a w dążeniu do doskonałości i realizacji własnych ambicji i wizji artystycznych nie liczą się z innymi, przekraczając granice ustalonych norm. Jedynak Bronisława, siostra Wacława, główna bohaterka powieści Ewy Stachniak odnosi sukces wychodząc cało z życiowych zawirowań i opresji. Wychowana w rodzinie o tradycjach nie tylko artystycznych ale też inteligenckich wcześnie zdała sobie sprawę z konieczności poszukiwań nowych form wyrazu artystycznego, a także znaczenia swoistej etyki, której nie wolno sprzedawać kiczu, choćby był najbardziej opłacalny – mówiła Stanisława Czernik. Nie da się ukryć, że światem baletu i jego artystami rządziły małostkowość, wrogość podszyta zazdrością i chęcią wybicia się z grupy na szczyt popularności.(…) Życie osobiste też na tym cierpiało i jedynie przeświadczenie, że „sztuka to jedyna prawdziwa wartość w świecie pełnym fałszywych bogów” pozwalało im trwać i walczyć o swoje – uzupełniła Barbara Tora. Ewa Stachniak jednak tak barwnie opisała czasy bohaterów książki, że chciałoby się w nie przenieść – dodała Maria Kantor. Zofia Wojdyła wspomniała, że nie należy zapominać o matkach, których wpływ na dziecko obdarzone talentem może być albo zbawienny albo destrukcyjny. Za niezwykle ważne uznała też zrozumienie artystycznych pasji przez żony, partnerki i towarzyszki życia geniusza. Zarówno książka i film mają niezwykłą siłę wyrazu, pełną ukrytej symboliki, która pozwala cieszyć się tak wysmakowanym dramatem jak i pięknym słowem. Spotkanie odbyło się 12 sierpnia 2019 r.
Powstanie tej książki zawdzięczamy zainteresowaniu się autorki kolekcją notatek choreograficznych, zbiorem listów, recenzji, wywiadów z tancerzami, a przede wszystkim pamiętnikiem samej Bronisławy Niżyńskiej - nazywanej cudownym dzieckiem baletu. Do tych skarbów, które znajdowały się w Bibliotece Kongresu w Waszyngtonie, udało się dotrzeć autorce. Wydobyła je na światło dzienne i przybliżyła czytelnikowi świat baletu i jego niekwestionowaną prawdziwość i szczerość. Bronisława Niżyńska wywodziła się z rodziny artystów sztuki baletowej. To rodzice nauczyli ją i jej braci Wacława i Stanisława wyrażania własnym ciałem i jego ruchami uczuć, które są w człowieku. To właśnie ciałem tancerze przekazują historię widowiska rozgrywanego przez nich na scenie. Ale żeby móc to uczynić potrzeba wielu lat pracy, samozaparcia i ćwiczeń, dzięki którym potrafią do perfekcji nad nim zapanować. Nie ma absolutnie przesady w wypowiedzi Bronisławy Niżyńskiej: „Taniec jest jak oddychanie. Jest we mnie wpleciony, w moje ciało. Wystarczy, że go uwolnię…”. Niżyńska przyznaje jak wiele zawdzięcza wiedzy tanecznej swoim rodzicom, wspaniałemu tancerzowi jakim był jej brat Wacław, oraz nauczycielom i mistrzom - jak choćby Sergiusz Diagilew. Ciężka praca nad swoim ciałem i jego utanecznieniem, chęć zwrócenia na siebie uwagi prowadzącego zespół, by otrzymać główną z ról, prowadziła do twardej rywalizacji. Pragnienie stworzenia nowego, eksperymentalnego baletu sprawiło, że odeszła od Diagilewa i zaczęła pracować na własną rękę, wprowadzając do tańca nowatorskie formy i rozwiązania. Nie da się ukryć, że światem baletu i jego artystami rządziły małostkowość, wrogość podszyta zazdrością i chęcią wybicia się z grupy na szczyt popularności. Jeżeli do tego dodać rozgrywające się wojny w krajach, w których przyszło im żyć i działać oraz rywalizacja, aby utrzymać się na rynku pracy, to trudno się dziwić, że wielu z nich dopadała depresja. Życie osobiste też na tym cierpiało i jedynie przeświadczenie, że „sztuka to jedyna prawdziwa wartość w świecie pełnym fałszywych bogów” pozwalało im trwać i walczyć o swoje. Sama bohaterka powieści dała nam przykład osoby, która wbrew przeciwnościom losu dąży do celu. Nie jest to wysiłek daremny, bo zarówno ona jak i jej wspaniały brat Wacław Niżyński wpisali się na trwałe w historię baletu. Zadbali również, by następne pokolenia tancerzy (w tym także ich własne dzieci) w miarę swoich zdolności kontynuowały i pracowały nad dalszym rozkwitem tej dziedziny sztuki, która dla nich była całym światem.
Barbara Tora DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle
Książka Ewy Stachniak „Bogini tańca” jest dla mnie wspaniała, ponieważ zawsze interesowałam się tańcem i do dzisiaj lubię tańczyć. Gdy byłam kilka lat temu na wycieczce w Petersburgu, który jest jednym z najpiękniejszych miast na świecie, doskonale pamiętam Teatr Aleksandryjski, Ermitaż itd. Rosyjskie przedstawienia baletowe zawsze były na bardzo wysokim poziomie. Autorka pięknie opisuje historię życia rodziny Niżyńskich. Choć w moim odczuciu rodzina ta była bardzo dziwna: Bronisława jest wspaniałą tancerką, matką i dobrym człowiekiem. Wacław - samodzielny, skryty, ale wie czego chce. Stasik był niestety chory psychicznie. To były czasy wielkich przemian na całym świecie, w polityce i sztuce. Ewa Stachniak jednak tak barwnie opisała czasy bohaterów książki, że chciałoby się w nie przenieść.
Maria Kantor DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle
Bronisława Niżyńska, tancerka która wyprzedziła swoim nowatorstwem czasy, w których przyszło jej pracować. Właściwie jest osobą prawie nieznaną. Sława brata, ”boskiego” Wacława Niżyńskiego przyćmiła jej postać i dokonania. Dobrze więc się stało, że powstała pozycja przybliżająca nie tylko postać Bronisławy, ale także czasy przełomu XIX i XX wieku, w których święciła swoje największe tryumfy rosyjska szkoła tańca, dążenia do nowych form tej sztuki w relacji z nowymi prądami sztuki europejskiej w malarstwie, teatrze czy muzyce. Wpisują się tu znakomite postaci artystów tych czasów takie jak: Diagilew i Fokin w balecie, Picasso, Renoir, Miro, Strawiński, Prokofiew, Malewicz, próbujących na nowo zdefiniować estetykę i filozofię, podstawy nowoczesnej sztuki w odniesieniu do wydarzeń społecznych i politycznych (m.in. rewolucja w Rosji, I wojna światowa, napięcia społeczne w całej Europie) a także mecenasi kultury, kuratorzy, wreszcie publiczność spragniona nowości, odpowiedniości sztuki do czasu w jakim żyli. Bronisława, wychowana w rodzinie o tradycjach nie tylko artystycznych ale też inteligenckich w najlepszym znaczeniu tego słowa, od najwcześniejszych lat obracająca się w kręgach ludzi żyjących sztuką i dla sztuki, wcześnie zdała sobie sprawę z konieczności poszukiwań nowych form wyrazu artystycznego a także znaczenia swoistej etyki artysty, który nie może poprzestać na samej technice, choćby doprowadzonej do doskonałości, ale wymagając od siebie musi też wymagać od publiczności i nie wolno mu sprzedawać kiczu, choćby był bardziej opłacalny. Ta etyka artysty nie zawsze przynosiła zaszczyty i uznanie, a jednak Bronisława była jej wierna całe swoje twórcze życie. Traktuję książkę Stachniak nie jako biografię, którą nie jest, ale jako opowieść o niezłomnej i wspaniałej artystce trudnej sztuki tańca. Jest to opowieść interesująca nie tylko ze względu na swój przedmiot ale też kontekst artystyczny i społeczny epoki. Postać Bronisławy, jej brata Wacława i reszty rodziny jest skonstruowana ciekawie literacko, również pogłębiona psychologicznie w sposób bardzo wiarygodny. Przykuwa uwagę i pozostawia w pamięci wiele opisanych wydarzeń, skłaniając czytelnika do refleksji. Sądzę, że jest to wartościowa lektura, w szczególności dla osób interesujących się sztuką a nawet w jakiś sposób niezbędna dla poszerzenia znajomości sztuki XX wieku o postaci niesłusznie zepchnięte na drugi plan albo wręcz zapomniane, jak Bronisława Niżyńska.
Stanisława Czernik DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle