Stronę odwiedzono:
27106492 razy
Lev Grossman ukończył literaturę na Uniwersytecie Harvarda oraz zrobił doktorat z literatury porównawczej na Uniwersytecie Yale. Od lat pracuje jako dziennikarz oraz krytyk literacki dla prestiżowych tytułów prasowych, takich jak: "The New York Times", "Village Voice", "Entertainment Weekly", "Time Out New York", "Salon" oraz "Lingua Franca". Jest też autorem bestsellerowej powieści "Codex". Trylogia Czarodzieje również stała się bestsellerem i pojawiła się na ekranach telewizorów, jako serial „The Magicians”. Autor mieszka w Nowym Jorku, na Brooklynie i obecnie pracuje nad sequelem powieści "Czarodzieje". „Czarodzieje” to pierwsza część cyklu, która wprowadza czytelnika w magiczny świat oraz dekadenckie środowisko Szkoły Czarnoksięstwa Brakebills. Poznajemy Quentina, który odkrywa, że magia istnieje, kiedy otrzymuje zaproszenie do Brakebills. Okazuje się że, on sam potrafi nieźle czarować, chociaż musi się jeszcze dużo nauczyć, aby odkryć i w pełni opanować swoją dyscyplinę magii. Quentin wydaje się być nieco zagubiony, ale szybko zaprzyjaźnia się z genialną Alice, a potem pozostałymi praktykującymi magię ziemi: Perrym, Eliotem i Janet. Brakebills nie jest baśniowym Hogwartem, a szkołą wyższą pełną ekscentrycznych, zblazowanych, mniej lub bardziej nieszczęśliwych i ekstrawaganckich indywidualności – melancholijnego głównego bohatera Quentina, zahukanej Alice, odrzuconej Julii, zagniewanego Perry’ego, dekadenckiego Eliota, swawolnej Janet. Poznajemy bohaterów i ich pierwsze czary, sukcesy i porażki, pierwsze miłości i zawody. Samo przygotowanie do bycia dyplomowanym magikiem miejscami odstręcza i zawsze przypomina, że to jednak nie Hogwart. Ciekawym pomysłem wydaje się być wprowadzenie do innych światów i otwarcie bramy do Fillory, które znowu niestety przywodzi na myśl Narnię choć w bardziej krwawej wersji. Aczkolwiek trzeba przyznać, że pokręcone baśniowe uniwersum Fillory, do którego nasi bohaterowie w końcu trafiają, jest intrygujące i stanowi bodajże najciekawszą część powieści. Gdyby nie to podobieństwo do Narnii …. Powieści niestety nie zachwyciły młodzieży. No cóż, po lekturze „Harrego Pottera” rzeczywiście trudno jest strawić czarodziejów i Brakebills. Cykl Grossmana nie jest łatwy, lekki i przyjemny. I na pewno nie jest to konwencjonalne fantasy. Lev Grossman stworzył niezbyt oryginalny świat „magików–inteligentów”, lubiących poszaleć w stylu bogatej młodzieży z 21 w. Tutaj dobro i zło nie są czarne i białe. Czary nie rozwiązują wszystkich problemów, a wręcz przeciwnie – mnożą nowe. Pisarz porusza kwestie złych i dobrych wyborów, złożonych relacji międzyludzkich, samotności, depresji, zdrady, śmierci i straty ukochanej osoby… Wszystko razem tworzy świat pełen chaosu, który być może nadaje się na dłuuugi serial, ale nieuporządkowany nigdy nie będzie dobrą powieścią. Ze względu na brak oryginalności lektura „Czarodziejów ” rozczarowuje i pozostawia po sobie pewien niesmak, który nie pozwala spojrzeć na powieść nawet poprzez pryzmat intertekstualności.
Agnieszka Dworak