Stronę odwiedzono:
27099604 razy
Zaprzedać duszę świtom – Catherine Poulain "Wielki marynarz"
Trudno książkę Poulain zakwalifikować do określonego gatunku literackiego. Można zobaczyć w niej reportaż z pracy rybaków na Morzu Północnym, ich życia i konsekwencji morderczego wysiłku, obraz zniszczonych, zapyziałych miasteczek rybackich na rubieżach Stanów Zjednoczonych. Jednak nie jest to reportaż ze względu na osobę narratorki, która jest ewidentną częścią i stroną w tej opowieści. Z kolei nie można potraktować książki jak klasycznej powieści z uwagi na nikły wątek fabularny i brak jakichkolwiek treści pozwalających zrozumieć motywy działań postaci, a w szczególności głównej bohaterki i narratorki – Lili. Wszyscy działają tu na zasadzie odruchów. O ile mężczyźni pracujący na statku czy spotykani w porcie mają jakieś marzenia, pragnienia, przejawiają większą lub mniejszą empatię w stosunku do Lili – to ona sama jest zagadką. Nie znamy i nie poznamy do końca jej motywów, ani osobistej historii, która kazała jej szukać pracy tak wyczerpującej, ani żyć w tak skrajnych warunkach. Nie pozwala nam to przyjąć czy zrozumieć jej punktu widzenia. Polubić lub odrzucić jej osobę. Autorka nie stwarza żadnej perspektywy czy punktu zaczepienia dla zrozumienia tej narracji, pozostawiając w pamięci jedynie koszmarne obrazy katorżniczej pracy, wyzysku, degrengolady fizycznej i moralnej dzielnych skądinąd ludzi, przyjmujących swój los bez buntu, z uległością niewolnika, znieczulających się alkoholem i narkotykami. Z jednej strony Lili jawi się jako osoba inteligentna, dobra obserwatorka, kobieta dzielna. Nie wiadomo czego oczekuje w upragnionej pracy, w skrajnych warunkach, wśród mężczyzn, którym pragnie dorównać siłą fizyczną i psychiczną. Nie wiadomo od czego ucieka i do czego dąży. Jej zachowanie prowadzi do nieuchronnej autodestrukcji i wydaje się, że zdaje sobie z tego sprawę i to akceptuje. Oczywiście takie postępowanie nie jest czymś rzadkim i spotyka się takie jednostki zarówno w realnym życiu jak i w literaturze. Sądzę jednak, że autorce nie udało się literacko uwiarygodnić postaci Lili, przybliżyć psychologicznie jej motywów postępowania. O wiele ciekawiej wypadają postaci rybaków. Przy swoich towarzyszach Lili przedstawia się jak robot zatracający się w fizycznym wysiłku, prący do przodu aż do całkowitej destrukcji. Zaletą książki jest pokazanie strasznych, degradujących warunków w jakich pracują rybacy na morzach północnych. Warunków, które wymuszając pracę ponad siły, rozdzielając na długi czas od rodzin, od życia wśród ludzi na lądzie, sprzyjają zachowaniom patologicznym: przemocy, narkotykom, alkoholizmowi. Przypomina to pracę galerników albo więźniów. Nie jest wiarygodna ani niosąca jakieś przesłanie postać bohaterki Lili. Jeżeli w zamierzeniu autorki miała budzić współczucie lub zaciekawienie to w końcu budzi co najwyżej irytację a cała książka wielki niedosyt. Dziwią mnie trochę zachwyty nad nią w dołączonych recenzjach. Cóż, każdy ma prawo do swojego punktu widzenia ale dla mnie jest to zaledwie materiał na naprawdę wielką powieść.
Stanisława Czernik, DKK "Liberatorium" MBP w Jaśle
Nigdy nie da się przewidzieć, jak ludzie mogą pokierować swoim życiem. Autorka książki „ Wielki marynarz”, Catherine Poulain, urodzona w 1960 r. w Prowansji, w wieku 20 lat, opuściła swój dom rodzinny i rozpoczęła samodzielne życie. Uważała, że życie w domu rodzinnym jest nieciekawe i pojechała na Alaskę. Zaczęła tam pracę na statku rybackim. Praca była bardzo ciężka, a zapłata mała. Tę książkę napisała w 2016 r. /mając już 56 lat/ ponieważ chciała podzielić się z czytelnikami fragmentem swojego życia. Autorka mówi: „Szukałam prawdy, która można znaleźć tylko w nędzy i samotności”. Nie zgadzam się z tą wypowiedzią, ponieważ ja prawdę znajduję w gronie mojej rodziny: przy rodzicach, którzy darzyli mnie opieką i miłością, potem z moim rodzeństwem, moimi dziećmi i wnukami. Życie każdego człowieka jest inne i nie każdy musi je dzielić z innymi ludźmi. To jest jego sprawa. Jednak nie podzielam punktu widzenia autorki. „Chociaż może właśnie tam nic nie ma, może on widzi jedynie wielką, bezkresną pustynię, rozdzieraną rżeniem mew, które podlatują zwartą gromadą jak stado wietrznych koni”. To jakaś dziwna przenośnia i takich jest wiele w tej książce.
Maria Kantor DKK "Liberatorium" MBP w Jaśle
Autorka powieści przez całe swoje życie zajmowała się typowo męskimi zawodami, które wykonywała przebywając w dziwnych miejscach. Miała więc wspaniałą okazję opisać to w książce, która właśnie z tego powodu jest wyjątkowa. „Wielki Marynarz” to niezwykła opowieść kobiety-rybaka o pracy przy połowie krabów, która była jej pasją i wyborem życia. Napotykając, podczas połowów, przeszkody trzeba było walczyć z nimi i iść coraz dalej stawiając sobie nowe, trudniejsze wyzwania. Nietrudno się domyślić, że źródłem wyboru tej drogi życia była chęć przeżywania czegoś niezwykłego, potężnego, co pozwoliłoby zwalczyć wszelkie lęki i bóle doznane w przeszłości. Wyruszając na połów doświadczała autentycznej walki z naturą i równocześnie w obliczu zagrożeń, odnajdywała tutaj prawdziwą chęć życia. Życia na nowo. Wszystko to przeżywane było w aurze pragnienia, żeby przekonać się co jest za krańcem horyzontu, który wciąż się przesuwał i odsłaniał nowy.
Barbara Tora, DKK "Liberatorium" MBP w Jaśle