Stronę odwiedzono:
27102793 razy
„Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności” - Maciej Stuhr w rozmowie z Beatą Nowicką
Spotkanie DKK w Wypożyczalni Głównej
Gdy miesiąc temu dostałyśmy do lektury „Stuhrmówkę” od samego patrzenia na obwolutę narastało w głowie mnóstwo pytań lecz pierwsza, zasadnicza wątpliwość dotyczyła nazwiska. Czy ono otworzyło młodemu Maćkowi drzwi do świata, w którym zdobył sławę? Czy znany tata Jerzy stał się wytrychem dla syna? I właśnie te kwestie roztrząsane zostały podczas naszego spotkania Klubu, bo dyskusja była długa. „Stuhrmówka” to w pewien sposób książka-wywiad, której tor wytycza przyjaźń i coś na miarę kumplostwa z autorką. Swobodne wspomnienia przyjaciół Maćka rozpoczynają każdy z rozdziałów, a sam Maciej opowiada o sobie, wspomina, posuwa się do osobistych dygresji. Ta książka daje nam obraz Maćka dotąd nieznanego. Tego prawdziwego i szczerego, bo nie przefiltrowanego przez szpalty gazet czy oko kamery. To Maciek autentyczny, bez szat, kostiumów, bez masek przywdziewanych do odpowiednich scen i odbiorców. To Maciek wrażliwiec, "delikatniś" o subtelnym wnętrzu przypominającym poduszkę, którą łatwo uszkodzić. To człowiek inteligentny i ambitny. Próżno widzom bezmyślnie wpatrzonym w odbiornik telewizora powiedzieć jakim człowiekiem jest naprawdę. Próżno szukać w jego rolach jego samego. Maciej to skóra „zdarta z ojca”, w większej mierze milczący mężczyzna, który gra zawodowo, lecz który swoje życie prywatne rozpoczyna od momentu zejścia ze sceny. Wtedy jest kimś prawdziwym, jest... sobą nieznanym dla tłumu. W „Stuhrmówce” Maciej wspomina niemalże całe życie od lat wczesnego dzieciństwa do czasów obecnych - do 2015 roku, czyli do momentu wydania książki. Ze zdjęć wnioskuję jakim musiał być niemowlakiem, jakim rozkosznym dzieckiem z guzem na głowie, czy starszym bratem Matyldy w rajtuzach dla dużych chłopców. Na stronach tej książkowej rozmowy znajdziemy wiele anegdot i chochlików, ale jest też i wiele smutku. Odkryjemy wiele znanych nam faktów, ale i wiele aspektów dotąd ukrytych, które dopiero teraz ujrzały światło dzienne. Jak choćby pomyje jakie się wylały na głowę Stuhra po zagraniu w "Pokłosiu". Jak choćby nagonka medialna, kompletnie bezpodstawna, gdy doszło do rozwodu Maćka, a jego córka wymagała ojcowskiej ochrony. Jak choroba ojca, czy potrzeba zachowania mądrości w sobie. Trudne okresy życia znanego Stuhra jakoś nie obchodziły mass-mediów ... Lepiej jest żerować na tym, co się sprzedaje. Być może ta książka otworzy wielu osobom oczy na to, co jest właściwe w osobie Macieja. Być może pokaże jego duszę, osobowość, ambicję i ogrom pracy rzemieślniczej jaką wykonuje każdego dnia. To człowiek, który sam doszedł do wszystkiego. Kabareciarz, aktor, wodzirej, konferansjer. Wiele ról, a każda wykonywana profesjonalnie. Książka „pogadanka” opatrzona zdjęciami jest także dowodem na jego autentyczność. Wiele trudnych momentów z życia zostaje skrzętnie przemilczanych, gdyż łzy mężczyzny nie powinny być dowodem jego męskości. Maciek to silny człowiek. Ale, jak stwierdziłyśmy jednogłośnie, to ktoś kogo nie znamy lecz kogo chciałybyśmy przytulić.
Agnieszka Kusiak, członkini DKK w Wypożyczalni Głównej