Stronę odwiedzono:
27170437 razy
Dnia 20.01.2017 r w piątkowe popołudnie uczestnicy Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci na którym omawiano książkę Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel pt. ,,Florka – listy do Józefiny”.
Ryjówka listy pisze! Taka ta Florka rozpisana. Florka mieszka z rodzicami i zachowuje się jak mała dziewczynka: jest ciekawa świata, rozbrykana i lubi eksperymenty. Miewa złe sny i bałagan w pokoju. Uczy się, co znaczy przyjaźń i że nie wszystko, co się świeci, to złoto. Przekonuje się też, jak to jest mieć młodsze rodzeństwo i że przedszkole w sumie nie jest złe. Uff, sporo dzieje się w życiu małej ryjówki, a wszystko to jest takie fascynujące, zwłaszcza że Florka wszystko zabawnie opisuje w swoich listach do przyjaciół. Tym razem Florka była na wakacjach. Wróciwszy do domu, zatęskniła za swoją przyjaciółką, myszką Józefiną, którą poznała podczas wyjazdu. Obiecały sobie, że za rok wrócą w to samo miejsce, a do tego czasu będą pisać do siebie listy. Prawdziwe listy, na papierze, wysyłane w pachnących kopertach pocztą i dostarczane przez listonosza. Florka w charakterystyczny dla siebie dziecięco-naiwny, sympatyczny sposób pisze o tym, jak zachorowała na świnkę i jak zaraził się jej pluszowy przyjaciel, który również spuchł na twarzy. Różowe, pachnące listy od Józefiny traktuje jak skarby. Martwi się, czy jej listy docierają całe i zdrowe do adresatki: "Napisz mi, czy mój list był bardzo zmęczony, jak już do Ciebie doszedł?". W tej książeczce najważniejszym tematem jest jednak dziwne roztargnienie rodziców... Okazuje się, że mama Florki jest w ciąży i ryjówka będzie miała rodzeństwo. Początkowo nie bardzo rozumie, czy to dobrze, czy źle. Józefina, która ma rodzeństwo, odpowiada na jej pytania wymijająco, pisząc, że sama się musi przekonać. Florka zauważa, że wygląd mamy się zmienia, rośnie jej brzuch, puchną stopy, jest jej coraz ciężej i ciężej. Bystra, ale i trochę naiwna ryjówka jest tym bardzo zmartwiona i proponuje, żeby dzidziuś - zamiast w mamusi - rósł w ogródku: "Tam koło marchewek jest przecież wolne miejsce. Nikomu by nie przeszkadzał i miałby dużo świeżego powietrza”. Kiedy rodzą się bliźniaki i rodzice wracają do domu ze szpitala niosąc dwa tobołki, Florka notuje w liście do Józefiny: "Pomyślałam sobie, że skoro w jednym jest rodzeństwo, to drugi musi być dla mnie! I że mama urodziła coś jeszcze. Pieska albo pluszowego mamuta. Tak jak ją prosiłam. Ale mama nie ma dla Florki zabawki. W tobołkach przybyli do domu dwaj braciszkowie. Otrzymali imiona Lutosław i Ludomir. A Florka nazwała ich na swój użytek Wyjcem i Wrzaskunem. Problem młodszego rodzeństwa, w dodatku podwójnego, jest tu bardzo wdzięcznie i mądrze pokazany. Florka czuje się zapomniana. Wszyscy goście, nawet babcia, interesują się tylko maluchami. Florka jest teraz starszą siostrą i nie do końca podoba jej się ta rola... W końcu rodzice kupują jej rybkę. Florka nadaje jej imię Moja Rybka, żeby wszyscy - włącznie z rybką - wiedzieli, czyja ona jest. Zwierzątko jednak szybko nudzi się ryjówce i już go nie chce. Rodzice tłumaczą jej, że nie może tak po prostu już nie chcieć rybki. A rybka jest po prostu samotna... Rodzice dokupują więc drugą, bo każdy potrzebuje kogoś podobnego do siebie. Florka nie martwi się, że Jej Rybka lubi bardziej Drugą Rybkę niż Florkę. Wie, że lubi ją po prostu... inaczej. A Florka ma przecież swoją przyjaciółkę - Józefinę Rybka lubi bardziej Drugą Rybkę niż Florkę. Wie, że lubi ją po prostu... inaczej. A Florka ma przecież swoją przyjaciółkę - Józefinę