Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Licznik odwiedzin

Stronę odwiedzono:
27107142 razy

Rzeszów - stolica innowacji

Kultura w Rzeszowie

Pogoda

ZOBACZ TAKŻE:

 

Współpraca z

Współpraca z

 

 

 

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Współpraca z

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

Współpraca z

Współpraca zwww

ZAKUP NOWOŚCI

 

 


Zakup nowości wydawniczych w 2019 r. realizowany jest ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa

Współpraca z

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

 

Przeszłość w pamiątkach ukryta

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Zapytaj bibliotekarza

 

DKK w Nowej Sarzynie

John Krakauer: "Wszystko za Everest"

17-03-2016

W spotkaniu DKK w dniu 10 marca 2016 roku uczestniczyło 14 osób. Omawiana była książka Johna Krakauera ,, Wszystko za Everest”. Ten znakomity reportaż  powstał przed niemal 20 laty, ciągle jest bestselerem i budzi duże emocje. Opisuje wydarzenia z 10 maja 1996 roku, kiedy podczas zdobywania Everestu przez  trzy ekipy zerwała się burza, która pochłonęła wiele ofiar.  Autor był uczestnikiem jednej z wypraw.  Na podstawie książki powstał film, którego oceną rozpoczęła się dyskusja. Skrytykowano pokazany w nim ,,sposób’’ zdobywania góry - porównano go do wspinaczki na Babią Górę. Padło też zdanie, że film przypomina ,,K2”. Jeden z klubowiczów polecił ,,Krzyk kamienia’’ Herzoga o rywalizacji podczas zdobywania góry Cerro Torre. Cała dyskusja była wielowątkowa, pełna odwołań do literatury, filmu, własnych przeżyć klubowiczów. Okazało się, że wiele osób chodziło w przeszłości lub chodzi po górach. W pewnym momencie padło pytanie zasadnicze: po co tam leziesz? W tym miejscu wyraźnie rozdzielono pasję od komercji. Ta pierwsza okazała się dla wszystkich zrozumiała. Wspinaczka wysokogórska to narkotyk. Przytoczono Wandę Rutkiewcz, która  na pytanie po co chodzi w góry odpowiedziała: bo one są.
Ktoś stwierdził, że książka to antyteza postaw alpinistycznych. Organizowanie wypraw komercyjnych było nie do końca zrozumiałe i akceptowane, a firmy oferujące tego typu usługi mnożą się od lat , jak przysłowiowe ,, grzyby po deszczu’’. 
   Wyraźnie zarysowały się dwa poglądy. Pierwszy: czy organizatorzy owych wypraw mają prawo nie pytać uczestników o to, czy zdają sobie sprawę co ich czeka w górach. Czy można nie wymagać od nich dobrej kondycji, przeszkolenia, odpowiedniego sprzętu? Czy można igrać z ludzkim życiem, mając takie ubezpieczenia i zabezpieczenia prawne , że nie ponosi się odpowiedzialności za spowodowanie czyjejś śmierci?
Pogląd drugi: firmy organizujące wyprawy komercyjne spełniają marzenia ludzi i to jest piękne. Ktoś dodał, że tego typu marzenia realizują snobi i bogaci ludzie znużeni życiem. Są to często pracownicy wielkich korporacji, na co dzień żyjący w wielkim stresie.

 Inny wątek rozwinął się wokół pytania dlaczego uczestnicy wypraw nie są w stanie racjonalnie myśleć. Wyjaśnienie okazało się proste: z powodu długotrwałego niedotlenienia mózgu następują zmiany, pytanie czy do końca odwracalne. I znowu pytanie czy ,, komercyjni’’ są do końca świadomi tego w co ,, wchodzą”.
 Dyskusja była bardzo ciekawa, urozmaicona prezentacją slajdów z Himalajów. Klubowicze słuchali też piosenki Budki Suflera ,, Cień Wielkiej Góry’’
Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć każe?
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
Odpadnie stu lecz następni pójdą dalej
Pomiędzy zachwytem a Mordorem – Jon Krakauer „ Wszystko ze Everest”. Trudno jest pisać reportaż o wydarzeniach, które obiegły świat w setkach komentarzy, dywagacji i przypuszczeń. Fakty i niedomówienia zostały już osądzone, ocenione i skomentowane. Miecz osądu już ostygł. Mimo tego a może, jak przypuszczam właśnie wbrew temu, Jon Krakauer podejmuje się przeorać jeszcze raz szlak na Wielką Górę. Jeszcze raz przedeptuje ślady wyprawy z 1996 roku, a raczej podejmuje się próby przedstawienia historii kilku wypraw, które ruszyły na Mt. Everest prawie równocześnie, by w pierwszych dniach maja 1996 dla wielu uczestników owe wyprawy znalazły tragiczny finał. Autor – podróżnik, alpinista i znakomity narrator w jednej osobie robi coś całkiem innego. Zoom narracji rozpoczyna się od szerokiego ujęcia historii wypraw na górę gór- czyli od 1953 roku, czyli niejako od czasów heroicznych, by potem coraz bardziej zawęzić nasze pole widzenia do miejsca i faktów, które były przyczynkiem do napisania tej książki. Jest miejsce na zachwyt, bo trudno mu nie ulec, czytając opisy trasy i poszczególnych etapów, ale jest też i widok Mordoru – góry budzącej grozę. Dlaczego grozę? Od początku wiemy jak skończą się drogi wielu alpinistów. Na pewien – czytelnicy to rozumieją – sposób nawiązujemy sympatię z wieloma z nich. Są dla nas, jeżeli nie bliscy to na pewno intrygujący. Poprzez narratora stajemy się bezpośrednio uczestnikami wyprawy i znamy ich słabości ( ach ta nasza ludzka fizjologia w rozrzedzonym powietrzu), ale i jest też miejsce na wielkość i heroizm. Góra gór – złote runo – staje się mogiłą dla wielu z nich. Trudno nie zadać tu pytania – dlaczego? Dlaczego powstała ta książka? A przede wszystkim, dlaczego doszło do tragicznego finału w momencie ataku szczytowego dokonywanego przez kilka ekip niemal równocześnie w okolicach owego 10 maja 1996 roku?. Autor nie rozlicza kierowników wypraw. Daleko tej książce do raportu „z miejsca wypadku”. Załamanie pogody, zamieszanie w trakcie wchodzenia kilkunastu osób niemal równocześnie i co najważniejsze nie do końca zdrowe ambicje znalazły swój tragiczny splot i finał. Pamiętajmy, że tytuł oryginału to: Into Thin Air – tragiczne wydarzenia rozgrywają się w strefie śmierci. Autorka tłumaczenia znakomicie też oddała myśl przewodnią książki zmieniając tytuł– Wszystko za Everest, no właśnie wszystko. Może nie warto. Gdzieś w tle autor sadza na ławie oskarżonych wielką sprawczynię niszczącą romantyzm i piękno zmagania człowieka z samym sobą – komercję. Bo trzeba przyznać, że to jedyna nienazwana negatywna bohaterka reportażu Jona Krakauera. Lesław Marciniak
Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: