Stronę odwiedzono:
27099095 razy
Podczas jednego z wakacyjnych spotkań dziewczęta z MDKK omawiały kolejną pozycję tym razem był to „Więzień Labiryntu” Jamesa Dashnera, która jako światowy bestseller niejednokrotnie zostaje porównywana do kultowych „Igrzysk Śmierci” Suzanne Colins, czy trylogii „Niezgodna” Veronici Roth. „Szczerze powiem, że sądząc po tytule nie tego się spodziewałam. Wyobrażałam sobie to całkowicie inaczej, ale zostałam mile zaskoczona treścią.” – mówi jedna z czytelniczek Głównym bohaterem książki jest 16-letni Thomas, który pewnego dnia obudził się w Strefie pamiętając tylko swoje imię. Miejsce to było otoczone wielkimi murami, za którymi znajdował się tytułowy Labirynt. W sercu tego miejsca mieszkali nastolatkowie, co ciekawe sami chłopcy. „Początkowo książka mnie nie zaciekawiła, ponieważ w pierwszych rozdziałach dopiero poznajemy to miejsce razem z Thomasem, wiele rzeczy ciągle się powtarza, ale wraz z kolejnymi rozdziałami akcja zaczyna wciągać” – ocenia Michalina Już na samym początku książka stawia przed czytelnikiem dużo pytań, na które sami bohaterowie nie znają odpowiedzi. Nikt nie wie dlaczego i po co się tu znalazł, ale intuicja podpowiada im, że nie są tu przypadkowo. Codziennie Zwiadowcy przemierzają mroczne korytarze Labiryntu szukając odpowiedzi, ale to zadanie nie jest łatwe, bo czyhają tam na nich niemiłe niespodzianki. Wszystko się zmienia po przybyciu pierwszej dziewczyny, która oznajmia, że zapoczątkowała koniec tego wszystkiego. Thomas czuje, że ona jest kluczem do rozwiązania zagadki. Kim są Stwórcy? Czy z Labiryntu można wyjść? Co znajduje się poza murami tego miejsca? Lista pytań na które nikt nie zna odpowiedzi wydłuża się, a czasu jest coraz mniej. Szansa jest tylko jedna: „Znajdź wyjście albo giń” Autor stopniowo buduje napięcie, co sprawia, że jeszcze bardziej chcemy zagłębiać się w lekturę. Ciekawą sprawą jest też język używany w książce i ciekawe słówka czy powiedzonka. Między innymi „Zawrzyj twarzostan smrodasie”, „kupa klumpu” czy „purwa”. Jak możemy przypuszczać to mogą być alternatywy dzisiejszych wulgaryzmów, ale czytelniczki mają inne zdanie na ten temat: „Język zmienił się, jest taki a nie inny, ponieważ chłopcy budząc się w Strefie, nie pamiętając praktycznie nic ze swojego poprzedniego życia zbudowali własną społeczność, na własnych zasadach i to też ma wpływ na to jak mówią” -wspomina Michalina „Ten język nadaje klimat tej opowieści i dzięki temu ona ma sens, a przede wszystkim to wyróżnia ją spośród innych pozycji, wszystko jest tam takie nowe, inne.” - dodaje Sylwia Wszystkie czytelniczki są pewne co do jednego. Książka pozostawiła wiele pytań, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi i z niecierpliwością czekają na więcej.
Martyna