Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

samorządowa instytucja kultury Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszowa

Provincial and City Public Library in Rzeszow

municipal culture institution of Podkarpacie Province and City of Rzeszow

Воєводська і Міська Cуспільна Бібліотека у Жешові

PODKARPACKIE - przestrzeń otwarta

Rzeszów - stolica innowacji

Licznik odwiedzin

Stronę odwiedzono:
27107121 razy

Kultura w Rzeszowie

Współpraca z

Pogoda

ZOBACZ TAKŻE:

 

Pogoda

Swiat Pogody .pl

Współpraca z

Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa 2.0

 


 


Kierunek Interwencji 1.1. Zakup i zdalny dostęp do nowości wydawniczych ze środków finansowych Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego

Współpraca z

Współpraca z

SBP

DKK

Logowanie do SOWA2

 

System informacji prawnej Legalis

Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich

Academica - Cyfrowa Biblioteka Publikacji Naukowych

Zapytaj bibliotekarza

 

DKK w Rzeszowie

Paulina Wilk: "Lalki w ogniu"

17-04-2015

„Lalki w ogniu” Pauliny Wilk

„ Co roku przychodzi tu na świat tyle osób, ile zamieszkuje Australię. W przybliżeniu, bo nie sposób policzyć dokładnie. W tym sęk- istnień jest tak wiele, tak gęsto upchanych, że rozsadzają statystycznie rubryki, umykają próbom opisu i kontroli”
                                                                                            Cytat z omawianej książki
 
            „Lalki w ogniu” są opowieścią o Indiach. Książka raczej nie zachęca do zwiedzania  kraju. Ogólna bieda i brud. Czytając tę lekturę ma się wrażenie, że życie nie ma sensu, ludzie często rodzą się i umierają. Rodzą się byle gdzie, umierają byle gdzie. Kobiety z porodem nie jadą do szpitala, bo nie mają pieniędzy, ale też nie mają takiej potrzeby. Hindusi mają trudne życie. Myją się na ulicy, polewając się wodą ze studni miejskich. Za sanitariaty służy im świat zewnętrzny. Oczywiście jest kasta bogatych mieszkańców, którzy mieszkają w domach z ogólnodostępnymi na świecie warunkami lokalowymi. Indie-kraj pełen sprzeczności: z jednej strony bieda, z drugiej bogactwo; szacunek miesza się z poniżeniem. W ogóle nie liczy się człowiek, tylko pozycja. Władze chyba ze względu na ogromny przyrost naturalny nie panują nad sytuacją w kraju ( nie są w stanie przeprowadzić nawet spisu ludności) lub po prostu nie dostrzegają wszechogarniającej biedy. Czy można jakoś uzdrowić Indie?
 
                                                                                               Krystyna Maczuga-Długosz
 
 
 
„Lalki w ogniu” to zbiór opowieści prosto z Indii i o Indiach. Autorka operując żywym i barwnym językiem maluje tuż przed naszymi oczami obraz życia, którego kontemplacja rodzi ból w sercu czytelnika, wynikający z niezrozumiałego życia Indii. Czytamy tu o kraju, gdzie żywe istnienie grzebie się żywcem, gdzie życie unicestwia się tak lekko tylko z uwagi
na płeć, kraju wszechobecnej hipokryzji, mentalnego prymitywizmu i bezprawia. Tytuł pierwszego rozdziału recenzowanej książki jest życzeniem, które hinduskie kobiety składają sobie w dniu ślubu - „Obyś była matką tysiąca synów”. Niestety owa
nadzieja rozumiana tak dosłownie, staje się zarazem ich przekleństwem. Konsekwencje fanatyzmu wyższości płci męskiej nad żeńską są wszechobecne i dotykają one każdego członka struktury społeczeństwa indyjskiego, niezależnie od kasty do której przynależy.
Autorka w sposób bezpośredni, bez ogródek relacjonuje nam obserwowane fakty. A my podążamy za nią i jej spojrzeniem. Niemal namacalnie czujemy klaustrofobiczną atmosferę indyjskiej ulicy, gdzie napierająca zewsząd mieszanina szumu, brudu i odoru może przyprawić nas o mdłości. Mieszkańcy Indii to ludzie pełni wewnętrznych rozbieżności, mentalnie niespójni i chaotyczni, żyjący w świecie bez granic i norm. Gloryfikacja posiadania licznej rodziny, płodności, pomnażania życia kontrastuje tutaj z jego brutalnym pogwałcaniem, perfidnym okrucieństwem i wyrachowaniem. Z jednej strony mamy tu bowiem do czynienia ze wzajemną symbiozą relacji społecznych, bezgranicznym zespoleniem członków zbiorowości w jedną całość, ciasnotą i brakiem przestrzeni. Z drugiej strony zaś z wykorzystywaniem tradycji dla realizacji partykularnych interesów, ostrym podziałem społeczeństwa na kasty i brakiem autentycznej bliskości w stosunkach międzyludzkich.
W pierwszym rozdziale Autorka sygnalizuje nam występowanie poważnych patologii w społeczeństwie indyjskim, mówi m.in. o powszechnym łamaniu prawa w różnych dziedzinach życia (zatrudnianie nieletnich, nieprzestrzeganie zakazu żądania posagu, brutalne mordowanie córek przez własnych rodziców, zabijanie żon i wdów, nielegalne aborcje dziewczynek, wszechobecne dyskryminowanie i torturowanie kobiet itd.), biernej postawie rządu wobec problemów społecznych i demograficznych kraju, niewydolnym systemie administracyjnym, a także o ubóstwie i niedostatkach edukacyjnych wiejskich kobiet oraz ich skutkach.
W rozdziale drugim, noszącym tytuł „ Poranna kąpiel bogów” autorka posługując się poetycznym językiem oddaje najdrobniejsze szczegóły malowniczego pejzażu Indii, ukazując tym samym piękno tamtejszej przyrody (gór i rzek), a także jej przemożne znaczenie dla poziomu oraz jakości życia pojedynczego człowieka, jak i całego społeczeństwa. Najbardziej dominującym nad jego losem żywiołem jest woda, której nieprzewidywalność i siła może wiele dawać, ale też i odbierać. Dlatego też jest ona traktowana przez wszystkich Hindusów niemal z nabożną czcią i to zarówno podczas tych zwyczajnych czynności dnia codziennego,
jak i tych doniosłych, o szczególnym znaczeniu duchowym czy religijnym. Niemniej jednak, jak trafnie Autorka zauważa powszechny kult wody oraz jej użycia, posiadaw tym przypadku przede wszystkim charakter kompensacyjny, kontratakujący wobec wszechobecnego brudu i braku podstawowej higieny w otaczającej społeczeństwo przestrzeni. O ile poprzednio przedstawiony rozdział zawiera jedynie delikatne wprowadzenie w tematykę warunków sanitarnych Indii, o tyle następny stanowi jego bezceremonialną kulminację, która bez wątpienia może nami wstrząsnąć i sprawić, że trzewia podejdą nam do
samego gardła. „Republika latryn” to skrupulatny opis sposobu, okoliczności oraz codziennie napotykanych trudności, w jakich odbywa się wspólnotowy akt mikcji i defekacji hinduskiej ludności. Powszechność plenerowego realizowania potrzeb wydalniczych stanowi niewątpliwie zasmucającą i przykrą konsekwencję wszechobecnej bezradności, nędzy i marazmu. Z tego względu Autorka pisze o tym usprawiedliwiającym i łagodnym tonem, choć momentami nie oszczędza nam z lekka przesadzonych szczegółów.
W kolejnym reportażu Paulina Wilk przedstawia nam różne znaczenia ubioru w społeczeństwie indyjskim. W czasach kolonialnego ucisku Brytyjczyków i walki o niepodległość kraju ubiór umożliwiał określenie tożsamości narodowej oraz uwypuklenie jej odrębności. Ponadto zewnętrzny wizerunek służył w owym czasie również jako zręczny instrument działań politycznych i gospodarczych. Współcześnie pełni zarówno funkcję ozdoby jak i symbolu przynależności grupowej, a także stanu cywilnego kobiet. Pomimo iż różnorodność garderoby indyjskiej ludności jest zdecydowanie wyraźną oznaką istniejących podziałów społecznych, to nie stanowi ona bynajmniej jedynego jej przejawu. Niewątpliwie na zachowanie dystansu i niezależności wobec tego co zewnętrzne (z poza danej kasty) pozwalają również sztywne normy i obyczaje kulinarne obowiązujące w poszczególnych środowiskach struktury społecznej. Temat indyjskiej kuchni oraz związanych z nią kontrowersji i poza żywieniowych konsekwencji zostaje bardzo drobiazgowo nakreślony w „Tabu na talerzu”.
Rozdział szósty, pt. „Rodzinna partia szachów” stanowi w dużej mierze jedynie powtórne zobrazowanie uprzednio już poruszanych zagadnień społecznych, niemniej jednak przedstawionych w innych kontekstach sytuacyjnych. A zatem autorka ponownie dotyka m.in. takich kwestii jak: problem ubóstwa i nędzy wiejskich, a także miejskich rodzin i ich konsekwencji (bezdomność, przestępczość), niedobór przestrzeni życiowej i przeludnienie, nierówności wewnątrzgrupowe, trudy i ograniczenia kobiecego losu, czy brak uszanowania indywidualnych granic jednostki w obrębie rodziny.W następnym rozdziale, zatytułowanym, „Handluję, więc jestem” autorka mówi nam o wartości, znaczeniu i zadaniach jakie Hindusi zwykli przypisywać codziennym relacjomi stosunkom handlowym. Handel dla indyjskiej społeczności jest niczym cogito dla filozofiiKartezjusza - jej fundamentem i warunkiem istnienia. Poza ekonomicznymi, przyziemnymi funkcjami spełnia on także szereg zadań o charakterze psychologicznym, wewnętrznym
i emocjonalnym. Rutynowe transakcje kupna i sprzedaży to w Indiach źródło poczuciawłasnej wartości i tożsamości, trening wzajemnej empatii, a także sztuka podejmowania trafnych decyzji.
W kolejnych dwóch rozdziałach Autorka właściwie już tylko rozwija i uwypukla niektóre zagadnienia z poprzednich reportaży. I tak dalej czytamy o skrajnej nędzy i ubóstwie, o sztywnych podziałach klasowych społeczeństwa na „lepszych” i „gorszych” a także o wszechobecnych uwikłaniach i bierności ubogich warstw społecznych. Niemniej jednak z dalszej części lektury dowiadujemy się również o trudach i wyzwaniach pracy tragarzy oraz kierowców, o powszechnym analfabetyzmie i zacofaniu znacznej grupy ludności indyjskiej, jak i też m.in. o znaczeniu Boga, duchowości i praktyk religijnych w codziennej egzystencji człowieka.
Podsumowując, Autorka poprzez ścisłe zestawienie drobnych szczegółów tworzy swoistego rodzaju układ, sekwencję której odbiór osadza nas w samym środku akcji, „wciąga” w trójwymiarową rzeczywistość. A my w to „wchodzimy”. Chociaż z drugiej strony chwilami trudno odnaleźć się w wielości poruszanych wątków w ramach pojedynczego reportażu. Wprowadza to zbędny chaos, pewne zagubienie w temacie. Natomiast intrygujące fotografie, pobudzające wyobraźnię czytelnika, bywają rozmieszczone w lekturze w sposób bezmyślny i przypadkowy, nie mając tym samym bezpośredniego związku z treścią rozdziału, w którym pozostały zamieszczone. Ponadto trudno też w poszczególnych reportażach wyczuć jakąś przewodnią myśl, wspólny mianownik czy ogólne przesłanie przyświecające całości, zaś pod koniec lektury czytelnikowi zaczyna ciążyć specyficzna monotonia stylu relacji oraz liczne powtórzenia tych samych kwestii, choć zobrazowanych na innych przykładach.
 
                                                                                                                    Ewelina Kut
Redakcja witryny:
E-mail:

Copyright 2009 WiMBP Rzeszów.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ideo Realizacja:
CMS Edito Powered by: