Drugie w tym roku spotkanie poświęcone książce Richarda Pula Evans-a odbyło się w scenerii Walentynkowej, 14 lutego 2014 r. „Na rozstaju dróg” to druga część dzienników pisanych w drodze przez głównego bohatera-Alana Christofersona. Książka zadziwia trafnością opinii i zwięzłością stylu. Wstęp do każdego rozdziału, poprzedzony jest mottem, które zawiera jakąś mądrość życiową.
Główny bohater ciężko doświadczony przez los niczym biblijny Hiob- traci żonę, firmę i cały majątek. Nie załamuje się jednak i wyrusza w podróż. Podróż niezwykłą, bo pieszą i wiodącą… przez całe Stany Zjednoczone. Nie dochodzi jednak daleko, zaatakowany i ugodzony nożem przez bandę nastolatków w okolicach Spokane, budzi się w szpitalu i przekonuje, że poza złymi ludźmi na trasie jego wędrówki znalazło się też wielu dobrych i całkowicie bezinteresownych. Co ważniejsze, tych drugich jest zdecydowanie więcej. Ktoś pomógł mu, zanim wykrwawił się na poboczu drogi, ktoś inny zaopiekował się nim w szpitalu, pomógł w rehabilitacji, a jeszcze ktoś inny zaoferował mu mieszkanie na czas rekonwalescencji. Obcej osobie, zupełnie za darmo i bez żadnych wymagań. Szybko jednak okaże się, że dobre uczynki są najlepszą walutą i właśnie w niej Alan "zapłaci" za pomoc swojej gospodyni. Kto wie, które z nich tak naprawdę bardziej potrzebuje pomocy…
Podróż i cierpienie bohatera są prawdziwe aż do bólu. Dosłownie. Nie brakuje wypadków, groźnych sytuacji, zwątpienia, poczucia straty, rozpaczy, rezygnacji, zmagania się z problemami własnymi i innych, wątpliwości co robić dalej i pytań czy warto iść aż na drugi koniec kraju, by odnaleźć siebie; drogę, jaką każdy z nas przechodzi, zwyczajne, codzienne życie. Opowieść Alana uczy nas, że nie wolno się poddawać, nawet jeśli nie wiemy, co nas spotka po drodze ani nawet nie znamy celu wędrówki. Każe wierzyć, że dobro przetrwa i zwycięży. Daje nadzieję, że cierpienie i strata mają sens, nawet jeśli nie odkrywamy go od razu. Nawet, jeśli nie odkrywamy go nigdy.
(…) z dziennika Alana Christophersona:”
W walce z przeciwnościami losu, ze zniechęceniem i zwątpieniem, każdy z nas może odnaleźć podobieństwo do własnego losu.”W życiu każdego z nas bez wyjątku zdarzają się chwile, gdy musimy samotnie zmagać się z ciężkim losem, znosić ból, rozpacz- gdy niczym w biblijnym Ogrodzie Oliwnym padamy na kolana i wykrzykujemy ku niebiosom że nas opuściły. Są to najwspanialsze i najcenniejsze chwile, by pokazać hart naszego ducha. To nasze najlepsze godziny. To że takie chwile są nam dane, nie jest przypadkowe ani okrutne. Bez wysokich gór nie bylibyśmy w stanie wspiąć się na szczyty. A przecież urodziliśmy się po to, by znaleźć się na szczycie.”
Z niecierpliwością czekamy na trzecią część Dzienników pisanych w drodze, ich czytanie to prawdziwa uczta duchowa.
H.K.