Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie

Już po raz drugi w Polsce odbyło się czytanie dzieł polskich autorów. Akcja ta jest zainicjowana przez Prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego i swym zasięgiem objęła wiele miejsc w Polsce. Tym razem sięgnięto po twórczość bardzo bliskiego Bieszczadom Aleksandra Fredry. Wielki komediopisarz przetrwał zawieruchy historyczne i polityczne. Wciąż jest czytany przez wielu i grany na teatralnych scenach, nie tylko w Polsce.

Dzieła Aleksandra Fredry są ponadczasowe, wciąż śmieszą, bawią, a przede wszystkim uczą.

Do pięknej akcji włączył się również Dyskusyjny Klub Książki działający przy Bibliotece Publicznej w Lesku. Podczas spotkania uczestnicy szczególnie akcentowali związki Aleksandra Fredry i jego rodziny z naszym terenem, wszak bywał on w Lesku, w Hoczwi oraz w Cisnej. Czytano „Kamień nad Liskiem”, czyli fredrowską wersję powstania kamienia leskiego. Według Fredry jest to zaklęta w kamień, wyzwolona dusza rozbójnika, którego od potępienia uratowała córka pana na leskim zamku - piękna Olga. Ona sama jako niewinna gwiazdka oświetla ten kamień każdego dnia.

Czytano także fragmenty pamiętnika „Trzy po trzy”, zawierającego szczegóły z podróży Fredry po Bieszczadach wśród nich były zabawne sytuacje i anegdotki z polowań.

Dzisiaj, po ponad 150 latach od ich napisania, wciąż można się śmiać nad sceną dyktowania listu przez Cześnika Dyndalskiemu, a rozmowy prowadzone przez panny Klarę i Anielę są podobne i wśród obecnej młodzieży. Te wesołe fragmenty komedii zostały pięknie przedstawione przez uczestniczki spotkania wywołując wiele śmiechu.

W twórczości A. Fredry są także niezwykle wesołe i mądre bajki dla dzieci (i nie tylko). Wszyscy z nas wychowali się na jego wierszach „Małpa w kąpieli” czy „Paweł i Gaweł”. Przesłanie płynące z tych bajek jest ciągle aktualne.

I choć nie było wśród uczestników spotkania w bibliotece zawodowych aktorów, którzy profesjonalnie czytaliby utwory Fredry, to jednak Panie stanęły na wysokości zadania. W czytane teksty wkładały wiele serca, a atmosferę tego wieczoru podkreśliły pięknymi strojami.

Spotkanie uzupełniły makiety Leszka Rejmańskiego przedstawiające nieistniejące już budynki związane z Fredrami czyli dworek Jacka Fredry - ojca Aleksandra oraz makieta zajazdu w Hoczwi, w którym również bywali Fredrowie.

Nad całością spotkania gdzieś z oddali czuwał Aleksander Fredro. Siedział sobie na obłoczku, uśmiechał się pod wąsem, i zwracał uwagę, że rady jakich udzielał sobie współczesnym nie straciły na aktualności i dzisiaj: