|
To był prawdziwy maraton czytelniczy. Do omówienia miałyśmy trzy książki i to zupełnie różne.
Na pierwszy ogień poszła Herta Müller i jej powieść " Dziś wolałabym siebie nie spotkać". Opowieść o Rumunii w czasach dyktatury Ceaucescu. Bohaterka, pracownica fabryki jeździ tramwajem na cotygodniowe przesłuchania bezpieki. Książka jest zapisem jednego z takich dni. Kobieta opisuje jadących z nią ludzi i wspomina swoje życie. Fragmenty wspomnień zapisane w krótkich stop-klatkach: dzieciństwo w małym miasteczku, relacje z ojcem, pierwsze małżeństwo, swoją przyjaciółkę, historię w pracy, przez którą jest teraz przesłuchiwana. Smutny obraz Rumunii czasów komunizmu, do którego znów wraca w swojej prozie Herta Müller. Powieść bardzo pozytywnie odebrana przez nasze grono czytelnicze.
Książka "Pudełko ze szpilkami" Grażyny Plebanek to również powieść o kobiecie, ale współczesnej.
Marta pochodzi z małego miasteczka, pracuje w dużej korporacji, przed nią otwiera się kariera, poznaje wspaniałego mężczyznę i okazuje się, że spodziewa się dziecka. Staje przed dylematem czy dziecko czy kariera. Wybiera macierzyństwo. Bohaterka staje przed problemem, ale nie wyrywa sobie włosów z głowy. Właściwie niewiele wiemy o jej uczuciach. Wszystkie problemy są do rozwiązania. Nie ma w tej książce napięcia, które mogłoby towarzyszyć takim sytuacjom. Wszystko jest zbyt piękne. Książka nas nie zachwyciła.
Ostatnia książka to "Letnik z Mierzei" Kazimierza Orłosia. Historia starszego mężczyzny, który odbywa podróż do miejsca, gdzie jako nastolatek zakochał się w pewnej dziewczynie. Czuje wyrzuty sumienia, że zostawił ją samą kiedy spodziewała się dziecka i przez całe życie nie kontaktował się z nią i swoją córką. Po wielu poszukiwaniach odnajduje ją, ale brak mu odwagi aby przyznać się, że jest ojcem. Cała historia jest opowiedziana w formie listu do syna. To jakby spowiedź, usprawiedliwianie swoich czynów. Ten młodzieńczy romans zaważył na całym życiu bohatera.
Joanna Kijowska