Stronę odwiedzono:
27105098 razy
|
Olga Rudnicka „Natalii 5” -
spotkanie DKK w Wypożyczalni Głównej
Tym razem nasze spotkanie DKK oscylowało wokół kryminału Olgi Rudnickiej „Natalii5” czyli, jak widać już na samej obwolucie, pięciokrotnego ataku dam płci pięknej o pięciokrotnym motywie i jednym spadku. Czyli jest co dzielić i o co się bić. Ale zacznijmy od początku.
Pewnego dnia policja otrzymuje tajemnicze zgłoszenie o samobójstwie. Martwy mężczyzna w pokoju zamkniętym od środka oraz broń, na której znajdują się wyłącznie odciski palców ofiary. I szybko można by zakończyć sprawę nie zaczynając nawet dochodzenia, gdyby nie wątpliwości komisarza Potockiego, który... nie wyklucza morderstwa. I w ten oto sposób stajemy u progu niezwykłych zdarzeń… Okazuje się, że zmarły jest ojcem pięciu kobiet o tym samym imieniu i nazwisku, a każda z nich rości sobie prawo do spadku – a i słusznie, bo tatuś powinien o córy dbać całe życie, a nawet i po. Jednak początkowy szok spowodowany nagłym poznaniem się stopniowo ustępuje i w obliczu okoliczności, zmusza do „zawieszenia broni” - bo jakby nie było, ta już wystrzeliła w pokoju ojca. I by zachować klasę przed panami policjantami oraz przed pozostałymi siostrami – bo przecież damą się jest w każdej sytuacji – Natalie decydują się na pozostanie w posiadłości denata i wyjaśnienie jego zgonu. I kobietą trzeba się urodzić, by w wielkim domu dwupiętrowym bić się o łazienkę czy sypialnię, których jest – wedle tapet i kolorów ścian – do wyboru do koloru. Do tego dodajmy dwójkę dzieci, które domagają się choćby śniadania, a którego żadna nie potrafi zrobić – manicure wyklucza styczność paznokci z jakimkolwiek przyrządem kuchennym, nie mówiąc o nożu. I tak zaczyna się fabuła osnuta wokół pięciu Natalii, wątku kryminalnego – który częstokroć schodzi na dalszy plan i nijak nie może przebić się przez gadulstwo pań – i funkcjonariuszy policji. A i jeszcze dodajmy narzeczonych owych pań, którzy zjawiają się oczywiście w najbardziej przydatnych momentach.
„Natalii 5” to w zamierzeniu komedia kryminalna ubrana „w damskie fatałaszki”. Ale czy takowa faktycznie jest? Zaczyna się dobrze, ale trwa to tylko do osiemdziesiątej strony, potem jest już nijak. Fala tekstu raz unosi nas nieco do góry tylko po to, by zaraz rzucić o skałę. Książka, która zyskuje sobie w gronie czytelniczek wielkie uznanie i poklask, którą określa się jako zabawną i ciekawą, dla nas jest nijaka, mdła i po prostu nudna. I jakkolwiek próbowałyśmy osłodzić ów niesmak, absolutnie nam to nie wychodziło. Samo przebrnięcie przez „Natalii 5” było dla nas prawie traumą, bo ta książka jest prosta i banalna. Wiele sytuacji odebrałyśmy jako komiczne i naciągane – w negatywnym tego słowa znaczeniu. I można by zadawać sobie pytania, czy to my jesteśmy zadufanymi odbiorcami o górnolotnych poszukiwaniach czy nikt dotąd nie przyznał głośno, że autorka nie jest dobrą pisarką? Olga Rudnicka to pisarka z pewnością młoda, z pewnością ambitna lecz czy UTALENTOWANA? Czy jej książki powinny się ukazywać na naszym rynku – i o zgrozo powstała seria z Nataliami w rolach głównych? I czy jej książki są w ogóle potrzebne? Ale ów wątek pozostawiamy do dyskusji innym Klubom.
Agnieszka Kusiak
---------------------------------------------------